"...W nowych badaniach naukowcy przeanalizowali dane 5700 pacjentów
hospitalizowanych w okresie od 1. marca do 4. kwietnia w jednostkach Northwell Health, największej sieci opieki zdrowotnej w Nowym Jorku, włączając 12 szpitali w Nowym Jorku, Long Island i w hrabstwie Westchester. Z wszystkich tych pacjentów 2634 zostało wypisanych lub zmarło przed zakończeniem badania, a 320 pacjentów z udokumentowaną chorobą umieszczono pod respiratorami. Prawie 9 z 10 spośród tych wentylowanych pacjentów zmarło.
Jednak miał znaczenie ich wiek. Zgodnie z badaniem, zmarło około 76% wentylowanych pacjentów w wieku 18-65 lat i 97%, pacjentów wentylowanych w wieku ponad 65 lat.
..."
"...Nearly 9 in 10 COVID-19 patients who are put on a ventilator die, New York hospital data suggests.."
"...90 procent pacjentów z diagnozą COVID-19 umieszczonych pod respiratorem w szpitalach Nowego Jorku zmarło..."
inaczej pisząc :
"90 procent pacjentow umieszczonych pod respiratorami zmarło"...
To powinno dawać jasny wniosek - nie tak się "leczy" jakiś covid-19...
Nawet zakładając, że ten "jakiś covid-19" jest realną chorobą przypisaną konkretnej przyczynie to NIE TAK SIĘ LECZY TĘ CHOROBĘ.
Natychmiast powinna być podjęta decyzja - nie używamy do tego respiratorów.
Natychmiast powinny być podjete administracyjne i urzędnicze a tym bardziej medyczne kroki by - zakladając dalej, że covid-19 to choroba faktycznie istniejąca - zaradzić sytuacji.
A tymczasem nikt z takich badań nie wysnuwa żadnych wniosków. Żaden urzędnik, żaden polityk a tym bardziej żaden lekarz. Co zadziwia - o zgrozo!! - to właśnie lekarze przede wszystkim nie widzą w respiratorze nic złego i dalej, na hasło "covid", pchają to ustrojstwo pacjentom do gardeł. Dzisiejsi lekarze - w znakomitej większości - nie potrafia rozpoznać przyczyn choroby, wiedzą natomiast, że na chorobę X należy przepisać lekarstwo Y bądź metodę Z. Tego ich uczą a sami pogłębiać wiedzy nie zamierzają.
W dzisiejszym świecie medycyny nie ma innych metod określania istnienia choroby jak metoda objawowa. Występują objawy - na ich podstawie określa się jaka to choroba.
Tak przy okazji testów można wspomnieć jeszcze, że gdy nie ma objawów to oznacza po prostu, że człowiek/pacjent jest najzwyczajniej w życiu zdrowy a nie "chory bezobjawowo".
Objawy występują na skutek "czegoś" ...do tego "czegoś" nauka powinna próbować dojść - tym bardziej w sytuacji tzw. śmiertelnego, podobno, zagrożenia. I dopiero uderzenie w przyczyny choroby daje , może dać, skutek leczenia ...w postaci wyleczenia...
W przypadku owego covid-19 nie podjęto żadnych...ŻADNYCH!!! ... kroków, by dojść przyczyny i źródeł. Dalej zakładając, że owe covid-19 jest realną i faktyczną, śmiertelną, chorobą.
Tylko nieliczni fachowcy w branży głoszą, że w przypadku covid-19 podawanie tlenu barycznego nie rozwiązuje problemu a wręcz go pogłębia. Tlen baryczny to właśnie respirator.
Problem tkwi w gospodarce tlenowej organizmu ...wewnetrznej . Więc nie da się uratować pacjenta dostarczając tlen baryczny - z zewnatrz.
Tlen musi być dostarczony do komórek poprzez krew...a nie sztucznie pompując respiratorem w pacjenta tlen baryczny. Używając respiratora pacjenta po prostu dobijamy. Najzwyczajniej w świecie - dobijamy !!!
Nie wiadomo jaką śmiertelność niesie ów wymyślony covid-19, tym bardziej, że do trumny z etykietką "covid" wędrują ofiary wypadków drogowych, wypadków przy pracy, ofiary zawałów serca, samobójcy i ci, co przedawkowali narkotyki. Niewątpliwie jednak owa śmiertelnosc nie dorasta do pięt poziomom zwyczajnej epidemii, nie mówiąc już o pandemii. A postawiono w stan alarmowy cały świat i gospodarki wszystkich państw świata doprowadzono do ruiny. 90% śmiertelności z powodu zastosowania respiratorów nie uznano jednak za sygnal alarmujący i nadal tę metode się stosuje - żaden lekarz nie wpadł na to, że "coś tu nie gra".
Urzędnicy są zajęci wymyślaniem kolejnych restrykcji i ograniczeń praw ludzi a nie analizami medycznymi prowadzącymi do rozwiązania problemu. Naukowcy i fachowcy w branży, którzy próbują jednak nakreślić problem są tłumieni i usuwani - bowiem przeszkadzają urzednikom państwowym w ich pracy.
Mało tego - urzędnicze regulacje zabraniają nawet dokonywania jakichkolwiek poszukiwań przyczyny choroby - dalej zakladając, że takowa choroba faktycznie istnieje.
Mimo, że istnieje bardzo dużo opracowań - medycznych, właśnie medycznych, naukowych - dokonanych jeszcze zanim nastała era Covid wyjaśniających przyczyny zaburzeń gospodarki tlenowej organizmu żywego to ten kierunek dzialań i badań jest obecnie zwyczajnie zakazany.
Urzedniczo (a nie medycznie) wymyślono sposób reakcji na niby śmiertelną chorobę ...nazywa się tę metodę " wypłaszczaniem krzywej" i "leczy" przymusową izolacją ludzi oraz ograniczaniem ich praw naturalnych.
Dodatkowo , urzędniczo również, zatrudniając siły medyczne przy sposobie leczenia bezpośredniego czyli właśnie podłączaniem do respiratora. Co już od długiego czasu wiadomo - po pierwsze nie przynoisi żadnych pozytywnych efektów a po drugie tylko pogłębia śmiertelność u pacjentów. Wielu z tych pacjentów być może żyłoby nadal, gdyby nie właśnie podłączenie do respiratora.
Urzędników mało to interesuje.
Nie da się już - zatrudniając do analizy nawet zwykły, nienaukowy, umysł - uwierzyć w urzędniczą dobrą wolę poradzenia sobie z przypadkiem rzekomo medycznym.
Dlatego napisałem "rzekomo medycznym" , gdyż, gdyby chodziło faktycznie o leczenie ludzi z jakiejś choroby to używanoby metod opartych na wiedzy medycznej. Te metody są ...istnieja....nauka medyczna zna rozwiązania i pewnie zna przyczyny tego, co nazwano covid-19.
Tyle tylko, że nauki medycznej nie dopuszcza się do zaradzenia sytuacji.
Gdyby ją dopuszczono, to okazałoby się, że to nie żaden wirus jest podłożem choroby - a w zasadzie nie tyle choroby, co śmiertelności - tylko kompletnie co innego.
Podałem kiedyś przykład zejścia śmiertelnego z powodu porażenia prądem elektrycznym. Przecież , gdy następuje porażenie prądem (nawet od uderzenia piorunem) to człowiek nie umiera na skutek jakiejś choroby "poprądowej" tylko na skutek nagłego zniszczenia organizmu. To samo się dzieje w przypadku nazwanym covid-19 tylko wolniej...Następuje zniszczenie organizmu poprzez "wyłączenie" funkcji natleniania - wewnętrznie. ...tylko sprawy dzieją się właśnie wolniej.
Nie ma takiego wirusa ma świecie, który w taki sposób dawałby o sobie znać. Więc przyczyn należy szukać zupełnie gdzie indziej...
Ale się ich nie szuka. Co więcej - blokuje się te poszukiwania. Mimo, o zgrozo!! - że wcale aż tak daleko i głeboko szukać nie trzeba.
Urzędnicy państwowi zrobią wszystko, by faktyczne przyczyny śmiertelności ludzi nie ujrzały światła dziennego. Gdyż w takim przypadku ludzie roznieśliby ich "na widłach". Żaden urzędnik panstwowy z takiego "powirusowego" pogromu żywy by nie uszedł.
Wbrew pozorom teraz to urzednicy państwowi walczą o swoje życie. Teraz, gdy sprawy poszły już tak daleko w ograniczaniu przez nich praw obywatelskich, w niszczeniu gospodarek świata, w ubezwłasnowolnianiu innych ....urzędnicy walczą już o swoje życie. ...Wyłącznie o swoje. Straciliby je, gdyby do ludzi dotarło w końcu przekonanie, jak bardzo zostali ci ludzie oszukani.
Sytuacja jednak wyglada tak, że w zasadzie o tym, co się dzieje i jak się dzieje - mam tu na myśli również , a może nawet przede wszystkim, kształtowanie świadomości społecznej - decydują media tak zwanego głównego nurtu.
A te są w zasiegu całkowitej kontroli urzędniczej i politycznej. Internet zaś w opinii wielu jest wyłącznie miejscem do zabawy. A nie do zdobywania wiedzy.
Tzw. ludzkość nie doszła jeszcze do tego, że wiedzy szuka się tam, gdzie ją można zdobyć i tam, gdzie jest dostępna.
Znakomita wiekszość tej ludzkości nadal spodziewa się ją znaleźć tam, gdzie widniej czyli ... w telewizorze.
Wojciech Różański