Gdy dotarła do mnie wieść, że Ziemkiewicza nie wpuścili do jUKeju
to sobie pomyślałem – “no i cóż takiego się stało, czego nie można było przewidzieć?, wielkie ajwaj!! … I teraz będzie szaty rozdzierał, że nie wpuścili…”..
Ale coś mnie jednak podkusiło, by wysłuchać i się dowiedzieć, o co chodzi. I się dowiedziałem. I nawet się ucieszyłem, że się dowiedziałem.
Też wychodzę z założenia, że każde państwo ma prawo kogoś nie wpuścić - dokładnie tak, jak ja do swojego domu...."i co mi pan zrobisz? "
Pamiętam czasy, gdy z granicy brytyjskiej zawracano ludzi, którzy jechali tam mając w kieszeni pełny zestaw zgód i wiz wcześniej “wystanych” w ambasadzie. A na brytyjskiej granicy tzw. immigration officer patrzył w oczy, w paszport, w oczy, w paszport i potrafił powiedzieć – nie…nie wpuszczę cię. I cześć - koniec balu, panno Lalu - choćbyś się zapłakał na śmierć.
Granica była granicą i nikomu do głowy nie przychodziło, by to obwieszczać w prasie i telewizji, wysyłać noty dyplomatyczne a tym bardziej przedzierać się z siatami przez zasieki, by takiemu “niewpuszczonemu” podrzucić schabowego, coby nie zmarł z głodu.
Rafał Ziemkiewicz nie ma pretensji, że go nie wpuszczono. I to mnie naprawdę ucieszyło.
Ten film zamieszczony poniżej nie jest krótki. Nie zainteresuje raczej kogoś, kto zwykł wiedzę czerpać z szybkiego rzutu oka na rysunkowego mema.
Rafal Ziemkiewicz porusza w swoim wystąpieniu/wyjaśnieniu kilka zasadniczych kwestii.
Jedną z nich - podstawową nieomal - jest nawiązanie do wywiadu uczynionego wiele lat wcześniej z "immigration officer" na granicy amerykańskiej. Z tego wywiadu wypełza, obrzydliwe w swojej śliskości, pojęcie polskiej kanalii.
-Czy to prawda, że Polacy są narodem, który przoduje w łamaniu amerykańskiej granicy i następnie w podejmowaniu nielegalnej pracy?...
NIE! - Polacy przede wszystkim przodują w donoszeniu na siebie…dlatego o nich tak głośno.
Wszyscy inni - Latynosi, Żydzi, Meksykanie, Chińczycy i ktokolwiek inny chronią siebie jak mogą. Dlatego tak trudno takiego złapać i coś mu udowodnić. A Polak będzie pierwszym, który “poleci” na policję z donosem na drugiego Polaka.
Podobne rzeczy dzieją się i dziś w jUKeju – w tejkełejach rozsianych po całym kraju pracują setki “nielegali” - z Turcji, Pakistanu, Kurdystanu, Egiptu, Iranu czy skąd tam jeszcze. Żadnemu ichniemu ziomkowi nie przyjdzie jednak do głowy, by donieść o tym do władz. Wręcz przeciwnie - użyczają im schronienia, dają pracę.... Znam takich, którzy w ten sposób potrafili przeżyć bezpiecznie 15 lat.
A Polak potrafi…. Taka polska kanalia …nierzadko na ukrytym etacie, choć czasem, bywa, że bezinteresownie i spontanicznie. W polskiej społeczności emigracyjnej nie bez powodu wszak funkcjonuje, nieprzerwanie akualna, przypowiastka - "jeśli Polak ci nie zaszkodził to już ci pomogł".
Rafał Ziemkiewicz nie ogłaszał wszem i wobec swojego zamiaru prywatnego, krótkiego wyjazdu do jUKeju. Niemniej jednak, w jego środowisku, publicystyczno-dziennikarskim, ta wieść była niektórym znana. Ciekawym jest, która to publicystyczno-dziennikarska kanalia zadbała o taki rozwoj wypadków.
Jak to się dzieje, że do jUKeju wpuszczani są wszelcy terroryści, głosiciele wszelkich i dowolnych wywrotowych idei a nawet konstruktorzy bomb odpalanych później na stacjach metra chociażby?
Taką Wolińską wpuścili i nawet żarliwie bronili - wprawdzie lata temu ale jednak.
A taki Ziemkiewicz, który pewnie ledwo dobrą procę potrafiłby zmajstrować i to bynajmniej nie po to, by strzelać z niej do ludzi, jest zatrzymywany i odsyłany do domu z "honorami" godnymi cnjm. uciekiniera z leprozorium ….
Zwróciło moją uwagę również to, że z całej gromady zajmujących się Ziemkiewiczem urzędników i funkcjonariuszy tylko dwóch, jak wspomina sam “niewpuszczony”, było białych. Symptomatyczne....
Trudno uwierzyć, że niejaka Rupa Huq spędzała długie godziny obserwując Rafała Ziemkiewicza – czy przypadkiem nie zamierza on tego jUKeju odwiedzić.
Ta Rupa Huq, która sama zdobywając punkty w wyborach w swojej muzułmańskiej społeczności posiłkuje się antyżydowskimi hasłami, ogłosiła publicznie, że to właśnie ona uniemożliwiła Ziemkiewiczowi wysadzenie jUKeju w powietrze w czasie krótkiej wizyty prywatnej.
Choć z ziemkiewiczowskiego wyjaśnienia wypełza jeszcze wiele innych smutnych prawd, których to cała masa postępowych rzekomo publicystów, a i zwykłych ludzi też, znać nie chce i nie zamierza, to celowym wydaje się jednak postawienie zasadniczego pytania:
- która to polska, najprawdopodobniej publicystyczno-dziennikarska, kanalia - warszawska bądź londyńska - pomogła Ziemkiewiczowi wrócić, szybciej niż planował, do Polski ?
(wr)