Drukuj

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

staruszkowie1Wieści ze świata - a konkretnie z UK zwyczajowo zwanego Wielka Brytanią. 



Gdy spacerujesz ulicami brytyjskich miast nieomal na co drugiej czy trzeciej ulicy natkniesz się na Care Home - dom opieki. Jest tych domów opieki wielkie mnóstwo. Mnóstwo też osób w tych domach znalazło zatrudnienie - pielęgniarki, opiekunowie. Państwo zdawało się wypełniać swoją opiekuńczą rolę  (i jednocześnie obowiązek) wobec osób starszych w sposób niezwykle poprawny i zasługujący na uznanie, nieomal wzorowy a nawet wzorcowy. Ten wzorcowy obraz, jak wynika z niżej prezentowanego materiału, w szybkim czasie się zmieni. Przestanie być wzorcowy. Wraz z nadejściem ery wirusa nastaje czas nowych wzorców. 

Ogłoszono pandemię. Wiele osób - polityków, urzędników, dziennikarzy - ostrzegało a nawet wprost nie tyle przepowiadało ile po prostu ogłaszało również nastanie nowych zwyczajów - "nic już nie będzie takie, jakim było dotychczas".

Próbowano nas przygotować na totalne zmiany warunków i realiów życia. Nie trafiło to do nas. Każdy z nas miał gdzieś z tyłu głowy myśl, że to tylko na czas pandemiczny...że pandemia kiedyś się skończy i życie wróci jednak do poprzedniej normy. Uważaliśmy, że w tym pandemicznym czasie jest normalnym zaostrzenie rygorów i poświęcenie uwagi ochronie przed śmiertelnym wirusem. Pomijaliśmy sygnały dochodzące niejako z pobocza drogi.
Pod presją śmiertelnego ryzyka akceptowaliśmy - i wielu z nas nadal akceptuje - ograniczenia, nakazy i zakazy wierząc, że tego wymaga sytuacja. Sytuacja niebezpieczna lecz, w powszechnym odczuciu i podświadomej nadziei, tymczasowa.
Puszczaliśmy mimo uszu - traktując jako elementy wmówionych w nas teorii spiskowych - ostrzeżenia o planach depopulacji czynionych na wysokich szczeblach władzy, gdzieś na tylnych fotelach. 

tak mówił David Rockefeller (zanim jeszcze ogłoszono nadejście ery wirusa) :

„.... Jesteśmy na skraju globalnej transformacji. Potrzebujemy tylko poważnego kryzysu, a narody zaakceptują Nowy Porządek Świata. ”

a tak inni :

Ted Turner - właściciel stacji CNN:  

"...Obecnie mamy zdecydowanie zbyt wielu ludzi na tej planecie. Całkowita liczba ludzi na poziomie 250 – 300 milionów ludzi, czyli redukcja 95 procent obecnego poziomu byłaby idealna...." 

Richard Salant – były prezes CBS „News” :

"...Naszym zadaniem jest dać ludziom nie to co chcą, ale to, co my zadecydujemy, że mają chcieć..." 

 

Bywa tak dość często, że w treści wygłaszanych kilkugodzinnych mów bądż przemówień, kazań  tudzież iluś-stronicowych opracowań tak naprawdę istotne jest wyłącznie jedno zdanie. Pozostałe są tłem i biciem piany bądź swoistą autoreklamą.

Jedno zdanie będące absolutną esencją intencji bądź pomysłu potrafi dostarczyć więcej treści do refleksji bądź wprost stanowić swoisty drogowskaz niż tysiące pozostałych, wypowiedzianych przy okazji wystąpienia. .  

Nie ma sensu przytaczać tutaj tych wszystkich pojedynczych zdań wyjętych z wystąpień całej masy ludzi, którzy określony wpływ, i to duży, mają na losy świata. Wystąpień oficjalnych - z trybuny ONZ czy WHO bądź nieomal prywatnych wywiadów udzielanych w mediach głównego nurtu. Nie trafiły do nas wtedy, nie usłyszeliśmy bądź nie zrozumieliśmy intencji - nie trafią i teraz. 
 

Skoro zaczęliśmy temat od tego, że coś się dzieje w Wielkiej Brytanii ( Zjednoczonym Królestwie) warto przytoczyć słowa, które z tej Wielkiej Brytanii pochodzą:

Gdybym miał przejść reinkarnację, to chciałbym powrócić jako morderczy wirus, dla obniżenia poziomu zaludnienia.

                                                                   książę Filip, mąż królowej brytyjskiej

 

 

Tak już na marginesie tematu, choć stanowić to może całkiem oddzielny i niezwykle interesujący wątek - trzeba przyznać, że dość oryginalne marzenia mają ludzie z tzw. wyższych sfer i nie czują niczego zdrożnego w publicznym o nich opowiadaniu.   

Tak czy inaczej, marzeniom księcia Filipa stało się zadość - morderzcy wirus, jak na zamówienie,  choć z pominięciem etapu książęcej reinkarnacji, nadszedł. Tzn. nie tyle nadszedł ile został ogłoszony. Być może dlatego, by księciu uczynić przyjemność a być może dlatego, że książę po prostu ma pewien wpływ na to, co się w świecie dzieje i w tym również swój udział.  

Oto ostatnie wieści z frontu walki ze śmiertelnym wirusem. Oficjalnie - wszelkie działania, łącznie z niezwykłym wprost przyśpieszeniem prac nad szczepionką,  tłumaczone są chęcią ratowania tzw. ludzkości, nieoficjalnie zaś - no cóż...poczytajmy najnowsze wieści.

W sumie kwestia nie dotyczy tylko Wielkiej Brytanii, w innych krajach też dzieją się pewne ciekawe pod tym względem rzeczy.

I tak już kompletnie przy okazji i ku refleksji - każdy z nas, nawet dzisiejsi kozakujący 20-latkowie, którym się wydaje, że owe 20 lat będą mieli wiecznie, kiedyś doczeka emerytury a potem, po cichu,  stanie się tzw. staruszkiem. Staruszkiem, którego będzie można przeznaczyć - jak już pokazuje praktyka obecnych działań - "na odstrzał", odpadem społecznym .
Zastanów się choć chwilę , młody dzisiaj człowieku !!  - czas płynie naprawdę szybko. 

Oto, co tak naprawdę znaczy tzw. "wypłaszczanie krzywej"...

 


(wr)  

 

 (tekst z .https://nczas.com)  : 

 

 


"....

Cywilizacja śmierci. Gigantyczny skandal w brytyjskich domach opieki. Zakaz ratowania życia pensjonariuszom

Co najmniej 10 procent brytyjskich domów opieki dostało w czasie szczytu pandemii polecenie nie podawania podopiecznych reanimacji. Wydało je NHS – odpowiednik polskiego NFZ. Starszych pacjentów masowo namawiano, by rezygnowali z procedur ratujących życie.

Organizacja dobroczynna Queen’s Nursing Institute (QNI) prowadząca m.in domy opieki w Anglii i Walii i Irlandii Północnej przeprowadziła dochodzenie dotyczące tego jak zajmowano się pensjonariuszami w czasie szczytu pandemii koronawirusa. Ze zgrozą odkryto, że szefowie wielu domów otrzymali polecenie z NHS, by nie poddawać pensjonariuszy procedurze reanimacji. Ponadto szpitale miały zakaz przyjmowania pensjonariuszy.

W sumie zbadano jak się miały sprawy w 163 domach opieki w maju i czerwcu. Jak informuje dziennik „The Independent” jedna z pielęgniarek w pewnym domu opieki twierdzi, że jej placówka otrzymała polecenie „zakwalifikowania wszystkich podopiecznych jako nienadających się do ranimacji”.  Ta placówka miała odmówić wykonania polecenia.

 

– Wszystkich podopiecznym z podejrzeniem lub potwierdzeniem koronawirusa automatycznie nadawano status DNAR – osoby nie nadającej się do resuscytacji – mówi pielęgniarka z innego domu.

Autorka przeprowadzonych badań profesor Alison Leary twierdzi, że zaskakująco dużo pacjentów otrzymywało status osób, które nie mogą być poddane resuscytacji.

– Byłam bardzo zdziwiona jak wiele osób miało status osoby nie mogącej być poddanej resuscytacji. Spodziewałam się, że to będzie jeden, lub dwa procent badanych. Tymczasem okazało się, że aż 10 procent badanych wskazało na ten problem. Albo automatycznie byli tak zakwalifikowane, albo robiono to pod naciskiem nie uzgadniając tego z domem opieki, czy rodziną – mówi Leary.

– To były decyzje podejmowane przez dyrekcje placówek, a nie lekarzy. I dotyczyło to nie tylko osób starszych, ale tez opóźnionych w rozwoju, czy mających ograniczona świadomość.

Profesor Leary domaga się by rząd wszczął oficjalne śledztwo w tej sprawie. Twierdzi, że jest to niezbędne, by zapobiec podobnym praktykom w czasie spodziewanej jesienią kolejnej dużej fali zakażeń koronawirusem. Jak się okazało aż 43 procent domów opieki w marcu i kwietniu przyjmowało pacjentów ze szpitali nie wiedząc nic o tym czy są nosicielami wirusa, czy nie. Pielęgniarka z jednego z domów twierdzi, że byli pod nieustanną presja, by przyjmować zarażonych pacjentów.

Jak się również okazało do grup wsparcia dla osób z autyzmem wysyłano listy z formularzami, by wpisywać te osoby jako nie nadające się do reanimacji. Podobne listy trafiały też do wielu osób starszych i obłożnie chorych. W Walii jedna z placówek zdrowia prowadziła wręcz kampanię, by starsi nie domagali się procedur ratujących życie, bo wtedy lekarze mogą skupić się na ratowaniu „młodych i zdrowych”.

– List zdenerwował nie tylko mnie, ale także moją rodzinę i bliskich przyjaciół. To było jak wysłanie mojego wyroku śmierci przez ponurego żniwiarza. Czułam się bezwartościowa. Żyję z rakiem od ośmiu lat i chcę przeżyć kilka następnych. Jeszcze nie kopię swojego grobu – powiedziała jedna z pacjentek.

..."