Drukuj

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

lza1Lało jak z cebra. Sine niebo niosło coraz ciemniejsze chmury. Torby z zakupami na ramieniu i

w obydwu rękach ciążyły mi coraz bardziej.

Wiatr otulał mnie lodowatym podmuchem i wyginał  na wszystkie strony z trudem trzymany   parasol . Klęłam w duchu na pogodę. Kątem oka zauważyłam starszego pana. Stał pod halą targową.

Pędziłam po chleb. Gdy wracałam stał tam nadal. Mały daszek trochę osłaniał go przed deszczem.
- proszę pani, gdzie jest wejście do sklepu?
-tam za rogiem – odparłam w biegu.
-dziękuję.

I poszedł, w drugą stronę.

-proszę pana! Nie tędy.

Stanął zdezorientowany. Podeszłam do niego. 
-pokaże panu, mam po drodze.


Zachciało mi się dobrych uczynków. Ale staruszek  miał w sobie coś czułego. Szare, wilgotne oczy patrzyły na mnie znajomo.
-dziękuję – odparł


Szedł obok mnie z pochyloną głową.  Krok w krok, trzymając mnie pod pachę.  Czułam jak drży. Ze strachu. Niepewności lub po prostu z zimna.  


-proszę pani, dlaczego ja nie mogę umrzeć?
- ostrożnie tu jest próg.
-słabo widzę, na jedno oko wcale. Nie mam nikogo. Jaki to ma sens? No niech mi panie powie?
- tu już jest pan bezpieczny. Sklep jest naprzeciwko.
- ale dlaczego ja nie mogę umrzeć? Nie odpowiedziała mi pani.


Złapał mnie za rękę.  Ściskał mocno. Stałam bezradnie. Patrzyłam na niego. 


-nie wiem.
-jutro Wigilia. Niech mi pani powie. 
-ja też boję się Świąt. 


Poczułam swoja łzę na policzku. Wracałam do domu. Pustego domu. Wciąż lało jak z cebra. 

 

iwona

 

 

 

Iwona Gorzkiewicz