Drukuj

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 


ucho od sledziaZresztą zamiast kraść jako dyrektor, fabrykant, sekretarz czy inny prezes lepiej już kraść par excellence jako złodziej. Tak jest chyba uczciwie

  - mówi Kwinto w „Vabanku” Machulskiego.

 


W trakcie długiej choroby człowiek jest zmuszony unikać nadmiernego wysiłku zarówno fizycznego, jak i intelektualnego. Toteż w celu zapomnienia o cierpieniach doczesnych sięgnęłam do ponadczasowych komedii kryminalnych Machulskiego. Zatopiłam się w nich z radością, choć nie bezrefleksyjnie. 


To, na co od dawna zwracam uwagę w tego typu filmach, to po pierwsze – konstrukcja bohaterów i wyraźny podział na postaci czarne i białe, co nie ma nic wspólnego z ich rolą społeczną, statusem materialnym, a jedynie z ludową nadzieją na sprawiedliwość, która rzadko idzie w parze z prawem.

Widz wie, że Kramer jest szują i dlatego kibicuje Kwincie i Duńczykowi w dokonaniu na nim zemsty. Działania Kramera są w zasadzie jakoś uprawomocnione – to nie on sam dokonuje morderstw, oszukuje klientów, on tylko korzysta z wypracowanej pozycji i działań otaczających go szumowin. Intryga pozytywnych bohaterów opiera się na oszukaniu oszustów. I z tego widz czerpie swoiste katharsis. 


Ale jest coś jeszcze.

Gdyby chodziło tylko o sprawiedliwość czy zemstę, wystarczyłoby, żeby komisarz Przygoda dowiedział się o przekrętach Kramera i go przymknął. Tylko że wówczas film nie byłby nawet w połowie tak atrakcyjny.

A więc na czym polega jego magia? Otóż „Vabank” pokazuje majstersztyk roboty złodziejskiej (nie dociekam na ile prawdopodobny) w jej najlepszym wydaniu. Wymaga ona od złodzieja ogromnych umiejętności z wielu dziedzin (aktorstwo, sprawność fizyczna, manualna, spryt, znajomość psychologii, systemów bankowych, zabezpieczeń, konstrukcji budynków, specyfiki działania policji itd.itp.); wymaga idealnego zgrania grupy ludzi, wzajemnego zaufania i etyki zawodu.

I stąd bierze się nasz podziw i szacunek dla ekipy Kwinty. Tak, prawdziwy złodziej musi być mistrzem w swoim fachu. Dyrektorowi wystarczy stanowisko i plecy w określonej komórce. Oraz „gromada błaznów” wokół siebie.
Oczywiste, że obraz Machulskiego jest wyidealizowany. Pokazuje jednak ten element ryzyka, związany nierozłącznie z „zawodem” złodzieja. Element, którego (wbrew filmowemu rozwiązaniu kwestii Kramera) nie zawiera inne złodziejstwo – z pozycji dyrektora, sekretarza czy prezesa. Zresztą tego nawet nie nazywa się kradzieżą, Dyrektor nie kradnie, tylko defrauduje, malwersuje i inne -uje.


Obraz Machulskiego budzi tęsknotę za szlachetnym, wypracowanym złodziejstwem, będącym łamigłówką, zabawą intelektualną, a nie tępym praniem po pysku lub kradzieżą w majestacie ustanowionego w tym celu prawa. Za utraconym etosem złodziejskim. Za zwykłą ludzką uczciwością, która niezależnie od wykonywanego zawodu, nie pozwala krzywdzić maluczkich, a we właścicieli skrwawionych fortun mierzy szyderstwem rodem z Brechta: Czymże jest ograbieniezerknij banku wobec założenia banku?

 

mpaw1

 

 

Małgorzata Pawlak

 

 

inne artykuły autorki