Drukuj

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

polityka1

Kiedy czytałam opinie moich znajomych o „Polityce”, nie chciało mi się wierzyć, że może być aż tak źle.

Że film jest jednostronny, płytki i propagandowy. Że jest satyrą na rządy PiS-u, a tytuł nazbyt szumnie brzmi, jak na tak mizerny wycinek rzeczywistości.

Nie chciało mi się wierzyć, bo jako taki, film kopiowałby tylko „Ucho prezesa” Górskiego. I w zasadzie kopiuje. Słabo.

 

Polityka” Vegi JEST filmem jednostronnym, płytkim i propagandowym.

Jednostronnym, bo jej treścią są skandale kościelno - obyczajowe PiS-u od 2015 roku. Nie sięga do rządów wcześniejszych ekip (oprócz subtelnej aluzji do ośmiorniczek). Działania przeciwników politycznych są sygnalizowane tylko w scenach demonstracji ulicznych z Konstytucją w roli głównej.

Płytkim, bo nie tłumaczy przyczyn patologii, nie sięga do politycznych i ekonomicznych decyzji rządzących, bawi jedynie ośmieszaniem polityków partii rządzącej i ojca dyrektora. Jest jednak w filmie scena, na którą warto zwrócić uwagę – to moment, w którym doświadczony polityk tłumaczy nieświadomemu mężczyźnie (w roli Daniel Olbrychski), że pionek w partii nie jest od myślenia, że w ulu jest tylko jedna królowa i to ona decyduje. Zaś działania polityków przedstawia za pomocą metafory: wybory to napierdalanie się między ulami. Ta scena mogłaby odbiorcę czegoś nauczyć, gdyby nie to, że film jest...

Propagandowy. Dla mnie nawoływanie do pójścia na wybory przez rzekomą dziennikarkę przed gmachem sejmu (z ewidentnie złamaną czwartą ścianą) było niesmaczne. Miałoby sens, gdyby potraktować je jako cytat medialnej roli w politycznej sieczce. Tak byłoby,  gdyby Olbrychski vel Stefan po znamiennym krótkim wahaniu przy urnie np. podarł kartę wyborczą. Pokazałby w ten sposób bezsens wyborów w obecnym systemie politycznym. Ale tak się nie dzieje. Stefan wrzuca kartę do urny, a nawet jako zwykły szary człowiek dostaje się do sejmu (co jest największym przekłamaniem) i tam ma mowę, która teoretycznie brzmi: bądźmy razem dla naszych wyborców, w praktyce zaś film jest głosem pokrzywdzonego dziecka, któremu zabrano zabawki.

Po tym głosie krytycznym kilka uwag na plus. „Politykę” dobrze się ogląda, jest zabawna, tym bardziej, że bazuje na historiach, które znamy. Zachwycił mnie kapitalnie zagrany, choć mocno przerysowany, Macierewicz. Interesująca jest postać prezesa, bo - może wbrew założeniom twórców filmu – budzi sympatię. Ale konia z rzędem reżyserowi, który potrafiłby stworzyć prezesa tak pozbawionego życia jak pierwowzór. Niesmak pozostawia naigrawanie się z jego niskiego wzrostu, ale w sumie Monty Phyton nie z takich rzeczy się nabijał...

Jednym słowem film można zobaczyć i się zabawić, ale niekoniecznie uczyć się na nim polityki. Zupełnie nie. Nawet podręczniki nie mówią całej prawdy. Cóż dopiero spoty wyborcze.

 

 

mpaw1

 

 

 Małgorzata Pawlak

 

 

inne teksty autorki