Drukuj
Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

kukiz3Z okazji głosowania votum dla nowego rządu  buchnęła jak grom z jasnego nieba wiadomość, że

ugrupowanie Kukiz`15 nie wyraziło poparcia dla  gabinetu Beaty Szydło.

Na liderze Ruchu – Pawle Kukizie - powieszono tyle psów z tej okazji, ile tylko się dało.

W wiodących po wyborach nowej  serii mediów potwierdzono  i uwypuklono szokujący brak tzw. politycznego doświadczenia lidera nowego ruchu a także zaznaczono wszędzie, gdzie można zaznaczyć, że źródłem działań  tak owego lidera jak i całego ruchu  jest wyłącznie emocjonalne podejście do rzeczywistości posolidarnościowej i bieżącej polityki kraju.

Ot! Z taką rekomendacją – w rzeczy samej -  można, wbrew pozorom,  góry przenosić niemniej jednak kazało mi to pochylić głowę nad owym tajemniczym hasłem, które sprawia, że jedni się nadają a  inni podobno nie.  

Coż to jest owe "doświadczenie polityczne”, którym szafują najróżniejsi polityczni i medialni mędrcy próbujący – co tu ukrywać?, niezwykle skutecznie -  przemycić owe polityczne doświadczenie w obszar powszechnie i niepodważalnie akceptowanych kryteriów oceny przydatności i profesjonalizmu jednostek składowych politycznych elit.

W 1997-mym ogromnie doświadczony politycznie Aleksander Kwaśniewski, zmieniając Konstytucję,  wciska Polskę – jak się wydaje po wsze czasy , gdyż dotychczas żaden z następców nie zająknął się w kwestii zmiany tego postanowienia - w łapy żydowskiej finansjery. Po czym następuje stopniowe rujnowanie polskiej gospodarki i nikt  z „postkwaśniewskich”  niezwykle doświadczonych przedstawicieli elit politycznych kraju – prezydenci, premierzy, ministrowie i posłowie – zdaje się tego nie zauważać.

W 2001-ym ponad wszelką wątpliwość doświadczony niezwykle Leszek Miller  wytrąca Polsce spod nóg możliwość uniezależnienia się od Rosji w kwestiach  bezpieczeństwa energetycznego – i znów całe rzesze równie doświadczonych polskich polityków udają, że nie widzą problemu.

W 2009-tym roku zaczął obowiązywać w Unii Traktat z Lizbony, który de facto pozbawiał państwa członkowskie  jakiejkolwiek mocy decydowania o własnych losach przekazując te decyzje w łapy unijnej biurokracji na zasadzie większościowego systemu przepychania spraw. Ponadto traktat wprowadzał już jawnie i bez jakichkolwiek zasłon zasadę wybierania władz unijnych za zamkniętymi drzwiami w tajnym głosowaniu..zasadę  nie mającą, o dziwo ! , nic wspólnego z ukochaną przez wszystkich polityków demokracją. Ponadto wiadomo też było, że do pilnowania, aby nowy traktat nie zboczył z założonej drogi jego nadzór przejmie znany od dawna zwolennik federalizacji Unii - Herman Van Rompuy. 

Lech Kaczyński – człowiek o niebagatelnym doświadczeniu politycznym – pojechał  i klepnął polską zgodę na oddanie suwerenności  beż żadnej żenady. Angela Merkel nie omieszkała powołać się ostatnio, z okazji zalewu Europy uchodźcami i w obliczu nieśmiałych głosów sprzeciwu wobec uznania zasad europejskiej solidarności, właśnie na tę wtedy "klepniętą" zgodę - ..państwa Europy muszą pogodzić się z utratą suwerenności..." . 

Doświadczenie polityczne niewątpliwie ogromne miał również Bronisław Komorowski. Zastąpił on na tym szalenie odpowiedzialnym stanowisku „pod żyrandolem”  Lecha Kaczyńskiego, który choć podpisał niezwykle ważny traktat  to, mimo wszystko,  wydawał się nie klepać wszystkiego „jak leci” tylko ciut wybiórczo jednak. Doświadczenie polityczne Komorowskiego zaś było o tyle lepsze, że pozwalało   podpisywał faktycznie i bez oporów wszystko, "jak leciało” , co mu własna partia oraz wiadomi mocodawcy podrzucili na biurko.  

Doświadczenie polityczne ma również obecny nowy minister  spraw wewnętrznych i administracji – Mariusz Błaszczak

Niedawno całkiem Komisja Europejska ogłosiła  plan powszechnego rozbrojenia obywateli Unii Europejskiej. Podobno dlatego, by ograniczyć terroryzm w Europie.  Nie trzeba mieć żadnego doświadczenia tym bardziej politycznego, by wiedzieć, że to zwykły „pic na wodę i fotomontaż", gdyż  terrorysta ( czy też zwykły bandyta) w przydrożnych sklepach broni kupować nie ma zwyczaju– zaopatruje się w nią u profesjonalnych dostawców, przeważnie firmowanych przez służby tajne i specjalne  różnych państw. 

Gdyby w paryskim tłumie znalazł się jakiś obywatel z berettą kal. 9 za paskiem to być może liczba zabitych przez muzułmańskich fanatyków byłaby mniejsza. Być może...jeśli ktoś miałby odwagę tę berettę wyciągnąć ...ale przynajmniej byłaby szansa a tak jej nie było i nie będzie.

Pomysł Komisji Europejskiej w rzeczy samej sprzyja rozwojowi terroryzmu i zwiększeniu ofiar zamachów – by to stwierdzić też większe doświadczenie nie jest wymagane.

Nowy minister Mariusz Błaszczak – prezentujący wszak niekwestionowane ogromne doświadczenie polityczne - jedzie do Brukseli i ...co dostajemy  w odpowiedzi ?

Ano  podpis - nie da się ukryć, żywcem zaczerpnięty z doświadczenia  Bula Komorowskiego  - złożony  na zasadzie  „ jak leci”  pod  anty-obywatelskimi  projektem, którego celem w rezultacie ma  być ochrona siejących strach i kule  wybrańców Allaha  a nie bezpieczeństwo zwykłych ludzi.

Przykłady „doświadczenia politycznego” targanego na grzbietach polskich elit od 1989-go roku – a nawet w przypadku wielu z ich reprezentantów sięgającego dobrych, starych  czasów PZPR-owskich Komitetów Powiatowych, Wojewódzkich czy też Komitetu Centralnego - widoczne są na każdym kroku wszystkich polskich dróg tzw. rozwoju i w każdym zakamarku polskiej, współczesnej codzienności.

Trudno przywoływać tutaj je wszystkie - miejsca i cierpliwości  czytania brak - niemniej jednak warto zauważyć, że obecne sukcesy polskiego przemysłu stoczniowego zawdzięczamy również bogatemu doświadczeniu politycznemu naszych politycznych elit. A czyż inaczej sprawa się ma  z zakładami zbrojeniowymi?...z rolnictwem ?...z hutnictwem ?...z włókiennictwem czy przemysłem motoryzacyjnym lub ciężkim ?...a nawet z armią i uzbrojeniem lub z przemysłem kredytów bankowych włącznie z  przemysłem windykacji? Wszędzie ogromną rolę  ogrywało przede wszystkim polityczne doświadczenie kierownictw i przywódców - już nie mówiąc o zwyczajnym, zawodowym. 

Zapytać wypadałoby - co komu (nam) po takim doświadczeniuTak jakoś nieustannie dziwnie wychodzi, że owe pokłady doświadczenia politycznego nie potrafiły – co tu dużo gadać? - wyprowadzić Polski na prostą za to ciągle miotają nią po różnych krzywych  i w rezultacie  nam, zwykłym obywatelom, przybywa wyłącznie kolejnych guzów na czołach.A elity nieustannie pławią się w zdobywaniu kolejnych doświadczeń, które będą mogły sobie wpisać później w cv przy następnej obsadzie kluczowych  funkcji w państwie i wydobyć , gdy przyjdzie konkurować z kimś, kto prezentuje wyłącznie nieodpowiedzialne i dziecinne emocjonalne podejście do zjawisk.

Miotając się od polityka do polityka i zaglądając w czeluście ich doświadczeń  na wyboistej i krzywej drodze  polskich 26 lat, natknąłem się wszak na jednego, któremu brak politycznego doświadczenia nie przeszkodził a wręcz pomógł w piastowaniu. Nikt nie śmiał mu zarzucić– przynajmniej na progu kariery- jakiegokolwiek braku  czegokolwiek. Jak mogło się to stać ? ...przeoczenie?

A przecież Lech Wałęsa też miał misję...też niósł ze sobą pokłady emocji wyłącznie. No tak..hm..lecz Lechowi Wałęsie tę misję wyznaczył ktoś, Kukiz zaś – wydaje się dziś bez wątpliwości - wymyślił sobie swoją bez konsultacji z żadną siłą wyższą, działa sam i nie może liczyć ani na motorówkę ani tym bardziej na uwiarygadniające internowanie.

Nie oszukujmy się - do wykucia na pamięć słów z kartki - „jam obalił komunę!„ - a potem puszczenia spraw na  żywioł –„ róbta co chceta, byle było dobrze! „  - żadne polityczne doświadczenie potrzebne nie jest. Sprawy, mimo owego pozornego w rzeczy samej  „róbta co chceta” i tak działy się w sposób, w jaki dziać się miały czyli kontrolowany. A emocjonalne wystąpienia nosiciela Matki Boskiej W Klapie, których to wystąpień setki mieliśmy potem okazję obserwować  sprawom szkody nie czyniły.

Emocje Kukiza zaś – nie dość, że samoistne i niekontrolowane to jeszcze budowane na fundamencie, wydaje się,  wyłącznie własnej wizji – szkód sprawom przynieść mogą sporo.

Sprawom określonym i konkretnym...sprawom , które  dotychczas pozostawały pod całkowitą kontrolą.

Paweł Kukiz zrobił jeden zasadniczy błąd, choć żadną miarą i sposobem nie miał szans go uniknąć -  uwierzył, że to jest dobry czas na samodzielne misje. Polacy zaś są takim narodem, który swoje najbardziej cenne soki puszcza w momencie, gdy zakuwa się go już fizycznie i z odczuwalnym bólem w kajdany.

A rzecz polega na tym, że nikt nikogo w owe kajdany zakuwać nie zamierza i nie zakuje. Najwyżej wyśle na dobrowolną poniewierkę po świecie, co i tak zostanie uznane za przyjazne dobrodziejstwo systemu.

Być może swoją walkę podjął i prowadzi tymi metodami, którymi prowadzi właśnie z powodu braku tego politycznego, wspominanego co chwila, doświadczenia – co może być swoistym szczęściem w nieszczęściu i jedyną jednak receptą na sukces w jakimś dłuższym wymiarze czasu.

Ja osobiście - z dwojga złego w tym przypadku - wybieram jednak emocje i życzyłbym mu, żeby tego doświadczenia nigdy nie nabył – przynajmniej nie w sensie, za żadna cenę!, odkrytym i prezentowanym przez tysiące innych doświadczonych dotychczasowych włodarzy polskiego podwórka - by dalej opierał się na owym besztanym nieustannie i zewsząd krytykowanym emocjonalnym podejściu do rzeczywistości.

Emocje jednak mają to do siebie, że czasem coś się człekowi wymknie w ferworze i bezwiednie a potem dość długo trzeba to, co się dzięki temu rozsypało,  składać do kupy.  Przy okazji dbając nieustannie, by nie wyszła z tego kolejna kupa kamieni.  A psy niech sobie szczekają.

woj1a




Wojciech Różański

 

inne artykuły autora