najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

grill2"Sprawdzam" to zagrywka pokerowa.

 

Ale wszak poker to poważna gra i nie zawsze, gdy gracze trzymają karty w rękach oznacza to, że grają właśnie w pokera. Bywa, że układają sobie zwykłego pasjansa albo próbują sił w grze w Piotrusia. I wtedy gromkie "SPRAWDZAM" nijak się ma do gry - po prostu nie działa. Gracze nie wiedzą, cóż ten okrzyk znaczy i dalej dokładają czerwone do czerwonego ignorując intencje owego "sprawdzam". 
Tak czy inaczej, owe "sprawdzam", a w zasadzie reakcja graczy,  to raczej sygnał dla nas. Informacja niejako, w co faktycznie się gra. Bo, o co, to wiadomo.

Prześmiewczo-kpiący ton Stanisława Michalkiewicza - znany nie od wczoraj - niektórych słuchaczy może razić, co nie oznacza, że nie porusza on kwestii istotnych  a nawet najistotniejszych. 
W tym przypadku warto zwrócić uwagę na dwie sprawy.

Jedna  z nich dość jasno przez Stanisława Michalkiewicza wyłożona - "sprawdzam" dotyczy zarówno rządu Dobrej Zmiany jak i KUKIZ`15. Bo nie ulega watpliwości, że wymachiwanie kartką, na której ktoś zapisał treść ustawy niczego jeszcze nie tworzy ani nie zmienia. Wydaje się dziwne a nawet podejrzane również , że tak obóz Konfederacji jak i KUKIZ`15 nie są stanie połaczyć sił w realizacji czegoś niezwykle istotnego ponad tzw. podziałami czyli właśnie kwestii 447 a tylko wzajemnie się przekrzykują, że mają pomysł.

Więc owe "SPRAWDZAM" w rzeczy samej przyjmuje formułę dwuetapową. Na razie stawia pod ścianą jedynie Konfederatów  i Kukizów a Dobra Zmiana może jeszcze krzatać się wokół grilla. To tu bedzie ten pierwszy efekt sprawdzenia. 
Gdyby intencje obu obozów jawiących się walczącymi z tzw. systemem udało się ubrać w jedno ubranko i nadać im jeden głos, kierując projekt ustawy do Sejmu, to dopiero wtedy dobrozmianowcy musieliby jednak odłożyć kiełbaski na później i dać jakiś wyraz swoim z kolei intencjom. Wydawałoby sie, że sprawa jest czysta i prosta a jednak okazuje się, że nie jest. I w sumie nie wiadomo dlaczego. 

Druga sprawą, o której Stanisław Michalkiewicz jednak nie wspomniał wprost choć nawiązał w sposób niebezpośredni - a przez to mało widoczny -  to przyszloroczne wybory prezydenckie. 
Wychodzi na to, że znów będziemy mieli wybór dość ograniczony - miedzy Tuskiem a Dudą - czyli "ni pies ni wydra"...I w efekcie polskie sprawy znów się rozmydlą i rozjadą.


Nie da się ukryć, że nie jest to sytuacja rokująca jakiekolwiek "dobre zmiany". Dalej brakuje poważnego kandydata, który nie dość, że bedzie mówił ładnym i poprawnym polskim językiem bez akcentu brukselsko-niemieckiego bądź hebrajskiego łamanego przez jidysz to jeszcze przyniesie szansę na prawdziwe i realne "dzianie się" polskich spraw.

Kukizy pewnie obudzą się - swoim zwyczajem -  w  ostatniej chwili wstawiając kogokolwiek, byle wstawić a Konfederaci (też pewnie) postawią znów swoich zawodowych i dyżurnych kandydatów w osobach Brauna i Korwina skazując sprawę na porażkę , co uczyni kolejne wybory totalną fikcją z posmakiem farsy.

Brakuje poważnego kandydata, który mógłby porwać tłum i zakończyć  w efekcie ten chocholi taniec, niejako już narodowy.
Tu warto jednak, dla bezpieczeństwa przekazu i z szacunku do wartości oraz miar podstawowych, nawiązać do znaczenia owego - trwającego, w nowym wydaniu, dobre 30 lat - polskiego chocholego tańca o znamionach już nieomal narodowej tradycji, by wiedzieć o czym dokładnie mowa. Otóż znaczenie owo zawiera się , ni mniej ni więcej , w słowach : chocholi taniec symbolizuje zniewolonych Polaków niezdolnych do czynu. Czy ktoś tego chce czy nie, czy komuś się podoba czy nie - nie ma znaczenia. Chocholi taniec znaczy dokładnie tyle, ile znaczy nawet wtedy, gdy ktoś zechce potraktować go jako odmianę tradycyjnego poloneza.

 

 

Komentarze   

+2 #1 gochaha 2019-05-07 17:17
Kilka lat temu w takiej luźnej rozmowie z takim trochę-działaczem zapytałam o co chodzi z tym tworzeniem struktur.
Ponieważ jak już pytam, to upierdliwie, męczyłam gościa dłuższą chwilę, dopytując o konkret - o konkretne działanie. Bo pojęcia polityczne i społeczne rzadko wskazują na konkretne działania. W końcu udręczony trochę - działacz odpowiedział: No, trzeba się z kimś napić! To jedno skojarzenie.
Drugie - mocno literackie - to rozmowa Wokulskiego z Izabelą na temat roli arystokracji w budowie cywilizacji. (Akurat mam na świeżo, przy ponownym odczytaniu klasyka często zyskuje inny wymiar)

Izabela upiera się przy tym, że wszelkie osiągnięcia cywilizacyjno - kulturowe to dzieło arystokracji. Wokulski nieco mniej (niż ja) upierdliwie domaga się przykładów, konkretów, nazwisk. Izabela obraca kota ogonem i bredzi o trosce o obyczaje, na co Staś odpowiada, że budowniczy jest ważniejszy niż architekt i że wielkie dzieła to efekty pracy, geniuszu połączonego z pracą, ale nie wielkich idei.


Jaki to ma związek z tekstem, Weselem i chocholim tańcem ? Tak mi się skojarzyło. Można oczywiście temat pociągnąć w różne strony.
Ja skupiłabym się na tym: co konkretnie należy zrobić, żeby... Czyli na rozpisaniu celów operacyjnych i osób odpowiedzialnych za nie.
Celów operacyjnych nie typu - zbudować struktury, czy wybudować katedrę, tylko w stylu: Janek przywiezie od Romka deski albo Zenek napije się z Bronkiem (???) :D