Głośnym ostatnio stał się wywiad Jarosława
Kaczyńskiego udzielony niemieckiemu magazynowi FAZ, w którym wyraża on swoje opinie względem - jak to się zwykło ogólnie określać - kryzysu emigracyjnego i powołuje się na wartości tzw. " chrześcijańskiej cywilizacji".
"... w głośnym wywiadzie dla niemieckiego dziennika "FAZ" Jarosław Kaczyński powiedział, że otwarcie granic na imigrantów spowoduje "koniec cywilizacji opartej na chrześcijaństwie", która jest "najbardziej przyjazna człowiekowi". ...."
Jego stanowisko spotkalo się z atakiem ze strony wszystkich grup, dla których owa "chrześcijańska cywilizacja" jest czymś bezwartościowym...czymś, co należy zniszczyć.
Wplata się to w klimat walki politycznej, ktora trwa i przybiera na sile nie tylko w Europie ale i , niestety- co powinno nas bardziej jednak interesować - w Polsce stanowiąc akurat w Polsce kolejny dowód i argument, by Kaczyńskiego usunąć z politycznej sceny przypisując mu budowanie w tym wystąpieniu "piętrowych bzdur"....
A fakt jest taki, ze kiedy buduje to buduje a kiedy zdarzy mu się powiedzieć coś mądrego to jednak należałoby to zauważyć i skorzystać wyciagając nauki na przyszłość.
Choć uważam, że rządy PiS nie są tym, czego Polska potrzebuje "tu i teraz" a obrona pozycji Kaczyńskiego na politycznej scenie nie jest ani moim celem ani tym bardziej intencją to jednak akurat te jego słowa należałoby obronić przed atakiem. W zasadzie nie ma i nie powinno mieć znaczenia, kto je wypowiedział. Znaczenie powinien mieć przede wszystkim fakt, że są one jak najbardziej prawdziwe i potrzebne.
To nie jest piętrowa bzdura. " .. Cywilizacja oparta na chrześcijanstwie... " w rozumieniu szerszym to nie cywilizacja oparta o kościelne dogmaty i niedzielne msze...
To pewien styl życia, który pozwala funkcjonować ludziom w przyjaznym środowisku.
W środowisku, w którym pokojowo istnieją obok siebie i wierzący i niewierzący ...w środowisku, które nie akceptuje przemocy i które tworzy oraz respektuje prawo niezależne od religijnych nakazów, prawo, które działa w sposób jednakowy w stosunku do każdego.
Tyle sobie owa chrześcijańskość w Europie wytworzyła przez lata i ich dziesiątki.
Wolność przekonań, wolność wiary, wolność słowa - nie da sie ukryć, że te wartości powstały na obszarze tej tzw. cywilizacji chrześcijańskiej i nie da się rownież ukryć, że w innych "religijnych cywilizacjach" owe wartości nie istnieją. Pomijam już fakt, że i tak stają się - bądź stały już - zagrożone zniekształceniem na skutek politycznych ambicji i interesów wewnetrznych niezależnie od terytorialnej ekspansji innych kultur i cywilizacji. Tym bardziej należałoby ich bronić a nie dostarczać następnych mocy, by je niszczyć.
Jeśli tak podejdziemy do pojęcia " cywilizacja chrześcijańska" to być może to, o co walczyli nasi ojcowie i dziadowie uda sie zatrzymać, uszanować i przekazać następnym pokoleniom.
Skoro wypracowaliśmy sobie pewien kształt codziennej rzeczywistości to dbajmy o niego i nie pozwólmy go zniszczyć poprzez nadmierny ukłon w stronę tych cywilizacji, które owych wartości nie uznają u siebie i nie szanują – a wręcz ( co ostatnio aż nadto bywa widoczne) depczą - u innych.
To nie jest "piętrowa bzdura" tylko całkiem normalne zachowanie oparte na zwyczajnym odruchu samozachowawczym.
W owej - jak to Kaczyński okreslił - "cywilizacji chrześcijanskiej" wiele jest jeszcze do poprawy i do zrobienia. Ale na pewno nie poprawimy i nie zrobimy niczego jeśli zaakceptujemy własne cofnięcie się w rozwoju poprzez akceptację terytorialnej - i umysłowej - ekspansji kultury i cywilizacji, która jeszcze nie doszła - i nie ma szans, by dojść - do stanu, do którego doszła cywilizacja europejska...
Bezkrytyczna i bezrefleksyjna akceptacja ekspansji innej cywilizacji opartej na innych wzorcach zachowań zniszczy wszystko to, co sobie europejska cywilizacja ( owa chrześcijańska właśnie) wypracowała dotychczas i cofnie nas - Europę - w owym rozwoju o kilkaset lat.
Więc brońmy tej Europy - bynajmniej nie utożsamiając jej z tzw. Unią Europejską, bo to dwa różne pojęcia .... Europy, którą dziś jeszcze mamy ......brońmy tej cywilizacji, której zasady - choć czasem kruche (i dlatego widać ile pracy jeszcze przed nami) – pozwalają dziś (bądź pozwalały jeszcze przede chwilą) każdemu czuć się na ulicach europejskich miast bezpiecznie.....
A jeśli nie da się już obronić Europy - z Warszawy do Berlina czy Brukseli jednak dość daleko - to brońmy przynajmniej Polski.
Byśmy nie musieli na ulicach Warszawy, Krakowa czy Poznania czuć się tak, jak czuje się Francuz na ulicach Paryża bądź Niemka na ulicach Kolonii.
Wojciech Różański