Drukuj

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

6Byłem w środku pisania kolejnego tekstu, gdy

dotarła do mnie relacja ze spotkania Witolda Gadowskiego w Warszawie. 

Ogromnie sobie cenię Witolda Gadowskiego i zawsze jestem w stanie rzucić wszystko, co w danej chwili robię, by posłuchać tego, co mówi. Tak też się stało i teraz.

Ale tym razem, słuchając,  zwyczajnie się wkurzyłem. 
Wkurzyłem się najzwyczajniej i najosobiściej , gdyż zabrał mi moje wszystkie nieomal słowa, niszcząc nieomal wszystko, co moje.....moje!!...odbierając chwałę,  satysfakcję,  zabierając pierwszeństwo bądź wyłączność  w „odkrywaniu Ameryki”..........jak śmiał ?...Następnym razem już muszę być pierwszy.

Ktoś uwierzył w powyższe słowa??.....pewnie ktoś tak....

Oczywiście, że się nie wkurzyłem. Zrodziło się tylko pytanie i wątpliwość  - czy jest sens „się powtarzać” ? Przecież ktoś, czytając jakieś moje słowa, pomyśli – papugowanie Gadowskiego.

Nikomu wszak nie przyjdzie do głowy, by sprawdzić, co mówiłem czy pisałem w czasach, w których Wałęsa ścigał się z Mazowieckim do prezydenckiego fotela...w czasach, gdy zaczęto rzucać nam pozory wolności pod przykrywką „róbta, co chceta”....gdy tropiono bezskutecznie aferzystów  Afery Rywina i jeszcze bardziej potem -  choćby wtedy, gdy mówiliśmy pierwsze „do widzenia” PiSowi.

Sam wtedy nie chciałem wierzyć ani własnym oczom ani słowom, które pisałem.

Choć przychodziły mi do głowy najróżniejsze myśli to chciałem uwierzyć w ...wolność. Tak, jak wielu z nas. Chcieliśmy przecież wszyscy wierzyć, że nadchodzą nowe i wspaniałe czasy...nowy i wspaniały czas. Dla nas. A błędy początku to tylko przypadki.

Daliśmy się zwieść słowom - bo uwierzyliśmy – „ żyjemy już we własnym domu”. Bo były piekne.

Zbyt piekne, by je odrzucić doszukując się w nich falszu i podstepu.

Każdego, kto próbował pojść drogą podejrzliwości odsądzano od czci i wiary, czyniąc z niego „oszołoma” i wiecznego malkontenta... gościa, któremu nic się nie podoba. To była ta pierwsza metoda - "na malkontenta". "Teoria spiskowa" - narzędzie bardziej przemyślane - przyszła później.

Część z nas przejrzała na oczy ale druga część – niestety, ta większa – jednak nie. Dodatkowo przybyło sporo nowych, młodszych , z nowym spojrzeniem na świat, z głodem kolorowych opakowań, nie mających pojęcia o przeszłości i nie chcących się w tej przeszłości "babrać". Tych, dla których nasz udział w Unii Europejskiej był i jest szczytem sukcesu.
Nikt (wielu z nas) nie jest w stanie i nie ma odwagi, w zasadzie, zmierzyć się choć z jednym faktem – pisałem o nim lata temu. Mianowicie z takim, ze nasz sukces związany z Unią Europejską polegał na tym przede wszystkim, że miliony Polakow mogły skorzystać w pierwszej nieomal minucie z okazji i...po prostu opuść Polskę.

Exodus - 2004ty rok.  To o to walczyliśmy ?...o możliwość legalnej ucieczki ? To jest sukces?

Ten konkretny obraz sukcesu wywołał konkretne następstwa – zabrakło energii i rąk do budowy a za granicą rodzi się już więcej polskich dzieci niż w kraju. Na pierwszy rzut oka czy ucha brzmi to banalnie ale, czy komuś zechce się przy tych słowach zatrzymać i sprawdzić, czy to banał faktycznie ?

Jak dla mnie ta ucieczka świadczy o tym, że byliśmy głodni przede wszystkim normalności, potrzebowaliśmy jej już, natychmiast. A wielu potrzebowało, już i natychmiast, po prostu pieniędzy - by przeżyć następny dzień.

Czy ktokolwiek zechce sobie przypomnieć, kto wszystkich tych, ktorzy wtedy wyjechali, pierwszy nazwał - odbierając im godność po raz kolejny - nieudacznikami ? Może to przypomnienie bedzie jakąś wskazówką i pomoże właściwie ocenić sprawy, które dzieją się dzisiaj.

Jest wiele takich momentów w polskiej, pomagdalenkowej historii, których skutki  możemy obserwować właśnie dopiero dzisiaj. Sprawa polega na tym, czy potrafimy i czy chcemy owe dzisiejsze skutki, efekty,  połączyć z ich źródłem w przeszłości i stworzyć z tego jakiś logiczny ciąg wydarzeń.

Czym zaskutkowała zmiana Konstytucji w 1997-ym roku? ( to przed wejściem do Unii ale już trwały przygotowania, wszak musieliśmy spełnić określone warunki)

Czym zaskutkował fakt podpisania w 2001-ym traktatu z Nicei?

Czym zaskutkowało zerwanie umowy na budowę gazociagu z Norwegii w 2001-ym?

To tylko trzy - wcale nie podstawowe - z kilku tysięcy pytań, które nasuwaja się same, nawet wbrew woli. Bez odpowiedzi na nie nie da się zrozumieć tego, co dziś się wokół dzieje.

Ten moment, o którym wspomniałem wyżej – ot, niby nieistotne słowa, uznane za przejęzyczenie, potknięcie - nazwanie wszystkich głodnych normalności  nieudacznikami wcale nie jest czymś zasługującym na pominiecie. Od tej chwili wszak polskich emigrantow 2004go roku ( i następnych lat rownież)  wpisano na listę zdrajców. Pojawiły się też głosy, że należy im odebrać prawa wyborcze. Zabrano im prawa do polskiego bytu a zamiast nich wprowadzono w polskie granice pracowników (miliony) z Ukrainy bądź nawet z Filipin.

Góralom na przełomie XiX i XX wieku też umożliwono wyjazd do Ameryki – ale kto dziś pamięta tamte czasy?...albo zechce do nich wrócić z refleksją?..połączyć klamrą ...

Ówczesne władze austriackie patrzyły na to przez palce a nawet pomagały, woląc, by góral wyjechał zamiast mącić, buntować i prowokować niezadowolenie. Wtedy górale też wyjeżdżali (wyjechalo ich 2 miliony ) sami – na zasadzie: zginiesz z głodu albo...wyjedziesz.

Jak bardzo zmieniły się metody zarządzania buntowniczym bądź potencjalnie buntowniczym „ciemnym ludem” od czasów Stalina. Czasów, w których „takie rzeczy” załatwiano za pomocą przymusowych przesiedleń. A jak załatwia się dzisiaj? -  o co chodzi?,  przecież sami wyjechali!!.....tak, jak górale.

Zbyt daleko wjechałem w boczną uliczkę wiodąc czytelnika za sobą i pora wrócić do głównego wątku.

Niech ta boczna uliczka będzie wskazówką dla was, że każdemu etapowi dowolnej sprawy dziejącej się dzisiaj, każdemu etapowi dowolnego tematu, który dzisiaj się pojawia jako bieżący i aktualny,  przypisać można wielowątkowość.

To nie są rzeczy dziejące się ot, tak!, z przypadku  i samoistnie. Mają swoje źródła w przeszłości i prowadzą w różnych kierunkach w przyszłość.

Bardzo chętnie wielu animatorów rzeczywistości dopina do nich również sławną już „grubą kreskę” Mazowieckiego – zapomnijmy o przeszłości właśnie, wszak „trzeba z żywymi naprzód iść” a nie babrać się w tym, co było.  Jakże wielu z nas chętnie „łyka” takie przesłanie nie zdając sobie sprawy z tego, czym to zaskutkuje jutro, za tydzień, za rok...

Wracając jednak do początku – panuje dziś moda na solistów. I nie piję tutaj do Witolda Gadowskiego , choć on też jest w pewnym sensie takowym solistą.

Sprawdziłem tę modę wielokrotnie proponując najrożniejszym autorom współudział w tworzeniu Magazynu Klucze.

 „dziękuję za propozycję, ja wolę solo”.....


Pojawia się też następna boczna uliczka w postaci - ”to miła propozycja ale ile płacisz za tekst?” .

Gwoli wyjaśnienia - Magazyn Klucze nie płaci za teksty, za współtworzenie, z jednej prostej przyczyny – Magazyn Klucze utrzymywany jest z prywatnej kieszeni, nie otrzymuje żadnych dotacji, nie jest wspierany przez żaden kapitał i nie prowadzi działalności komercyjnej.

Ale rzecz nie w tym. Proponowałem współudział autorom dobrych, propolskich w sumie, tekstów bądź utworów o innej, w tym rysunkowej,  formie. Propolskich czyli w podstawowym, takim absolutnie źródłowym i nie zakłamanym rozumieniu – patriotycznych.

Tu chciałbym wyjasnić - nie cierpię odwoływania się do patriotyzmu, wywołuje to u mnie marsz mrówek po plecach.

Zostało to pojęcie zdeptane potwornie. Ponaginane, powyginane, dopasowane do zupełnie prywatnych bądź grupowych interesów w taki już sposób, że kojarzy się z karykaturą. Tak, jak i dzisiejsza nagroda Nobla.

Dzisiaj, publicznie i głośno,  patriotami mienią się i ci, którzy w Brukseli głosują za sankcjami wobec Polski,   jak i ci, którzy w Polsce pozwalają innym państwom decydować o ksztalcie i treści polskich ustaw. I ci, którzy kiedyś wypuścili 80 procent polskiego majątku narodowego w obce ręce,  jak i ci, którzy dziś czynią to samo z pozostałymi 20-ma procentami. I ci, którzy odprawiają msze dziękczynne poświęcone kilkunastu latom rządów HGW bądź szykują miejsce w Bazylice dla człowieka, który w żaden sposób na nie nie zasługuje, jak ci, którzy takowym miejscem uczynili kiedyś Wawel na użytek innych racji i innego czlowieka.
Nie sposób w tym wszystkim rozpoznać tego prawdziwego patriotyzmu. Może po części rownież dlatego, że słowo „prawdziwy” też poddane zostało obróbce i wszelakim znieksztalceniom ...choćby za pomocą  Prawdziwego Polaka kojarzonego przede wszystkim z ogolonym „na łyso”, pijanym kibolem w koszulce z symbolem Polski Walczącej i puszką piwa w dłoni.

Generalnie z owych, niektórych, odpowiedzi wychodziła natura dzisiejszego patrioty – czyli: ile da się na tym zarobić? Prawdziwy Patriota dziś za „dziekuję” się nie sprzeda.

Takie sumowanie znaczeń słów przeze mnie wywoła pewnie gniew osób, które z natury swojej traktują jeszcze patriotyzm według źródła. Bardzo te osoby przepraszam ale to nie ja zniekształciłem znaczenie tego słowa...nie ja je „wyświechtałem”...nie ja utarzałem je w błocie. 

Z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć postawę solistów - mogą ufać tylko sobie. Bowiem następstwem kryzysu wartości stał się kryzys zaufania.

Obserwuję od dawna rynek tych wartości i zaufania. Przez pryzmat osób, które w tym rynku uczestniczą i jednocześnie go tworzą.

Widziałem już naprawdę wielu, którzy  zaczynali od słów mądrych, oczekiwanych  i trafiających w sedno. Budowali żmudnie, dzien po dniu,  swoją publiczność i zdobywali jej zaufanie. Tylko po to, by w sprzyjającym dla nich momencie porzucić głoszone dotychczas ideały i przyłączyć się do jakiegoś popularnego nurtu tzw. politycznego. Przyłaczyć się wraz ze zdobytą publicznością. Dotyczy to doświadczenie  tak twórców z obszaru dóbr intelektualnych (pisarze, dziennikarze, artyści) jak i dóbr ideologicznych ( np. posłowie, księża).
Wielu osobom wydaje się, że takie zjawiska są naturalne i robienie z nich „sprawy” jest kompletnie niepotrzebne. Wielu innych zarzuci takiemu traktowaniu rzeczy znamiona „teorii spiskowej –i już nie jest ważne czy ktoś im za to zapłacił czy czynią to z niewiedzy i braku chęci poznawczych.

Tak czy inaczej solistów przybywa i trudno rozpoznać, kto swój a kto „obcy”.

Nie wygląda to dobrze i nie zanosi się nawet na nadzieję, że będzie lepiej. Jeśli już to tylko gorzej. Zgodnie z dawną przypowieścią tzw. Radia Erewań (stare czasy), które zapytane przez sluchacza: „Drogie radio, kiedy będzie lepiej?” odpowiedziało – „lepiej już było”.

Mowa nienawiści

- specjalnie podkreśliłem to wyrażenie, nadając pozostałej części jakby formę podrozdziału. Gdyż ma to , pozornie niewinne a nawet głupie, sformułowanie znaczenie ogromne dla wszystkiego, co może się dziać w niedalekiej przyszłości.

Troszke skłamałem w poprzednim akapicie, bo jednak widzę promyk nadziei. Ta nadzieją jest, paradoksalnie,   własnie owa Mowa Nienawiści.

Nowy paragraf prawa obyczajowego, narzędzie tzw. policji ideologicznej,  jeszcze nie do końca wprowadzony do kodeksu karnego. Jeśli zostanie wprowadzony do końca – leżymy wszyscy. Nie będzie już żadnych szans. Nikt nie wstanie z kolan, nikt się nie podniesie.

Witold Gadowski wspomina często – zresztą było to widać, informacja nie jest wyssana z palca – o tłumie, który pojawił sie w sądzie z okazji jego rozprawy z Ringer Axel Springer. Nikt się tego tłumu nie spodziewał, ludzie pojawili się całkowicie spontanicznie. Zupełnie odmiennie to wyglądało niż  organizowane za pomocą spędów autokarowych „tłumy” na imprezach choćby KODu i nie były potrzebne umiejętności operatora Photoshopu, by zaprezentować zdjęcie z wydarzenia.

Cieszą takie obrazki oraz naturalne i  spontaniczne zachowania.

To oznacza, że ludzie jeszcze się nie boją aż tak bardzo, by - „lepiej się nie afiszować”.

Jest zatem szansa na powtórne stworzenie nowej i  kolejnej solidarności, być może dokładnie takiej, jaka powinna być stworzona kiedyś a nie została. Wtedy została stworzona inna. Taka, która powiodła nas, w rzeczywistości, do solidarnego poparcia kanciastego okrągłego stołu - najpierw go przygotowując i następnie pognała nas w fałszywym kierunku.

Za tamtą Solidarnością staneło formalnie – z książeczką członkowską w kieszeni – zgodnie z oficjalnymi danymi,  10 milionow obywateli. Znakomita większość z nich wierzyła, że ówczesna Solidarność była tą prawdziwą. Dlatego stanęli murem. Poparli jednak - jak się okazało - nie to, co powinni.

Zastanawiam się, ilu stanełoby dzisiaj za nową solidarnością – już nie pisaną z dużej litery piekną czcionką i z pięknym logiem zwieńczonym flagą  - tylko za zwykłą ludzką.... taką, której naturalnym logiem byłby zdrowy rozsądek, pisany zwykłymi literami a podstawą „ideologiczną”  zwyczajna samoobrona płynąca z intuicji.   

Mowa nienawiści, następny potworek słowny, zlepek słów, już nie jest tylko zwyczajnym argumentem i narzędziem wygaszającym niewygodne emocje oraz chęć poszukiwania prawdy, jakim była jeszcze przed chwilą ”teoria spiskowa”.

Teoria spiskowa” jako narzędzie zamykające ludziom tzw. gęby  już się przeżyła, już nie działa. Wiedzieli o tym sami twórcy tego narzedzia. Obserwując wydarzenia za granicą można było też z całą pewnością  twierdzić, że „mowa nienawiści” zawita także i nad Wisłę – od Bugu po Odrę, od gór po morze. Nie było tylko wiadomo kiedy i co będzie powodem. Powód sie znalazł. 

„Mowa nienawiści”, kolejne, o wiele bardziej skuteczne od poprzedniego, narzędzie obezwładniania i ubezwłasnowalniania narodu, społeczeństwa,.... najskuteczniejsza broń "wstępnego rażenia" do niszczenia człowieka, właśnie złamała polskie szlabany graniczne.

 

Dziś, zamiast armat i czołgów,  do niszczenia człowieka używa się przepisów prawa.

I tak, jak kiedyś unowocześniano technologicznie typową broń -  w sensie urzadzenia do zabijania mechanicznego - dodając do arsenału wciąż nowe i skuteczniejsze,  tak teraz tworzy się nowe i skuteczniejsze  przepisy i paragrafy .

One dziś pełnią tę samą rolę, jaką  kiedyś pełniły pociski, gaz, gąsiennice ...

Inna jest już dziś rownież taktyka i strategia walki z człowiekiem.

Dziś najpierw wprowadza się tzw. demokrację -  tam, gdzie jeszcze jej nie ma, przykładów bez liku – Irak, Afganistan, Libia, Syria, wiele innych ...Siłowo, używając typowych i tradycyjnych narzedzi takich, jak samoloty, działa, czołgi, granaty ...Ta część już nas nie dotyczy – na szczęście.

W przypadkach, w których już owa demokracja została wprowadzona – na tej liście znajduje się właśnie Polska -  ale społeczeństwo nie chce jej rozumieć według narzucanych przykazań tworzy się choćby – w naszym przypadku akurat – coś takiego, jak Komitet Obrony Demokracji.

W międzyczasie tworzy się i  umacnia tzw. państwo prawa, dając ludziom pozory wolności ze wskazaniem na to, że ta wolność musi być jednak kontrolowana przez Państwo dla dobra wszystkich obywateli i to w każdym obszarze życia. 

A potem, używając dowolnych argumentów -  nierzadko takich, które my sami wkładamy w ręce animatorów rzeczywistości - zamienia się to prawo w broń przeciwko ludziom.

Nie ma już krwi i krzyków – śmierć narodu jest cicha i niewidoczna. Za jego życia. Ból przychodzi później. A krzyk ?

I tu chciałbym znów nawiązać do solistów.

Bo to, że jeszcze istnieją, że jeszcze nie do końca zostali zastraszeni bądź kupieni, stanowi też pewną nadzieję.

Ona może się ziścić wtedy, gdy soliści zechcą przestać być solistami.

Gdy zechcą połaczyć siły, zrezygnować z indywidualności i z prywatnej publiczności. Gdy zechcą stanąć razem i połaczyć swoje rozdrobnione publiczności w jedną i wielką. Mały obok wielkiego i wielki obok małego.

Wtedy będzie szansa, że jednak podniesie się krzyk zanim pojawi się, wspomniany wyżej, ból i zanim zabronią nam krzyczeć - a wcześniej mówić.

czkawka1

 

 

 

 

 

woj1a

 

 

Wojciech Różański

 

inne artykuły autora