...fizyka polityczna....jak zwał tak zwał, to nie jest istotne. Wiadomo nie od dziś, że swiat tak jest ułożony, że istnieją mocni i slabi. I to nie tylko w polityce. Taki układ sił zdarza się na podwórku, w szkolnej klasie, na ulicy, w więzieniu......nic nowego. W znakomitej większości wypadków działa na zasadzie określonej słowami - siłą lwa jest strach przed nim. Pewien afrykański farmer miał w domu lwa. Przygarnął osierocone, znalezione gdzieś w trawach sawanny, lwiątko lata temu i wychował. Lwiątko stało się lwem i to dość uciążliwym. Nie raz tratowało owo wyrośniete lwiatko farmerskie uprawy w przydomowym ogrodzie. Pewnego dnia farmer musiał wybrać sie do miasta i - by zapobiec zniszczeniom w ogrodzie - zamknął domowego lwa w szopie. Gdy wrocił zobaczył dzieło zniszczenia - lew leżał pośrodku grządek a wszystko dookoła było stratowane. Zawrzał gniewem, zlapał kawał kija leżącego na ziemi i klnąc głośno przegnał lwa ze swojego poletka. Lew szczerząc kły i pomrukując pod nosem, bardziej zdziwiony niż rozeźlony, przegnać się dał - zniknął za domem. Po dłuższej chwili, gdy złość juz opadła farmer postanowił sprawdzić, w jaki sposób sprawca nieszczęścia z szopy sie wydostał. Drzwi szopy były jednak zamkniete a po ich otwarciu farmer ujrzał lwa leżącego pod ścianą, obudzonego własnie skrzypieniem zawiasów Ta krótka opowieść pokazuje, że można lwa przegnać kijem. Ale nie zrobi tego na pewno dyletant i amator. Nie trzeba też być jednak wyspecjalizowanym treserem lwów, by tego dokonać. Wystarczy tzw. obycie wśród tych futrzaków i pewność dzialania.
Nie trzeba szukać aż tak odległych dowodów - w konfrontacji ze zwykłym psem na ulicy przegramy, jesli okażemy strach. Pies ów strach wyczuwa instynktownie i biada nam, jeśli takowy zaprezentujemy. Ale odejdzie a nawet zrejteruje, jeśli wykażemy dostecznie sporo odwagi. I tu jestem w stanie podać nawet przykłady z własnego życia, bez konieczności odwoływania się do egzotycznych przygód z sawanny.
Więc przekładając owe historie na polską polityczną rzeczywistość - okazaliśmy strach, mieliśmy ten strach w duszyi w oczach ...więc musiało się skończyć , jak się skończyło. A to oznacza, że polską polityką rządzą amatorzy i dyletanci...żeby nie powiedzieć - tchórze. Nawet , jeśli założymy, że mieli dobrą wolę dobrych zmian. Ale...dzialania polityków obozu rządzącego to nie tylko IPN czy Gersdorf.Gdyby więc mieli dobrą wole to przynajmniej w obszarze dzialań, który nie leży w zakresie zainteresowania tzw. obcych sił pokazaliby dobrą, prospołeczną twarz. A nie pokazali. Więc i zakładanie, że mieli bądź mają dobra wolę dobrych zmian jest podstaw pozbawione...
Podejmowanie takich działań jak ustawa o IPN-nie czy też reforma sądownictwa bez dostatecznego zdania sobie sprawy, z czym przyjdzie się zmierzyć i jakie środki zastosować, by cel osiagnąć jest wysokiego lotu amatorszczyzną bądź dyletanctwem. Jeśli już takie działania się podejmuje to trzeba ten kij mocno i konsekwentnie dzierżyć w dłoni ....trzeba przede wszystkim wiedzieć, że będzie on potrzebny. A na wszelki wypadek może przydałyby się dwa kije bądź wsparcie innego rodzaju. Mamy do wyboru : albo poddać się sile lwa albo - jeśli już weźmiemy ten kij do ręki - to po pierwsze : ma być to kij porządny a nie wierzbowa witka i po drugie - nie możemy tego kija z ręki wypuszczać dopóki "lwa z domowego poletka nie przegnamy".
Z tym, że pierwsze wyjście - poddać się - jest kompletnie nieakceptowalne.
Komentarze
W znakomitej większości wypadków działa na zasadzie określonej słowami - siłą lwa jest strach przed nim.
Pewien afrykański farmer miał w domu lwa. Przygarnął osierocone, znalezione gdzieś w trawach sawanny, lwiątko lata temu i wychował.
Lwiątko stało się lwem i to dość uciążliwym. Nie raz tratowało owo wyrośniete lwiatko farmerskie uprawy w przydomowym ogrodzie. Pewnego dnia farmer musiał wybrać sie do miasta i - by zapobiec zniszczeniom w ogrodzie - zamknął domowego lwa w szopie.
Gdy wrocił zobaczył dzieło zniszczenia - lew leżał pośrodku grządek a wszystko dookoła było stratowane. Zawrzał gniewem, zlapał kawał kija leżącego na ziemi i klnąc głośno przegnał lwa ze swojego poletka. Lew szczerząc kły i pomrukując pod nosem, bardziej zdziwiony niż rozeźlony, przegnać się dał - zniknął za domem.
Po dłuższej chwili, gdy złość juz opadła farmer postanowił sprawdzić, w jaki sposób sprawca nieszczęścia z szopy sie wydostał. Drzwi szopy były jednak zamkniete a po ich otwarciu farmer ujrzał lwa leżącego pod ścianą, obudzonego własnie skrzypieniem zawiasów
Ta krótka opowieść pokazuje, że można lwa przegnać kijem. Ale nie zrobi tego na pewno dyletant i amator. Nie trzeba też być jednak wyspecjalizowanym treserem lwów, by tego dokonać. Wystarczy tzw. obycie wśród tych futrzaków i pewność dzialania.
Nie trzeba szukać aż tak odległych dowodów - w konfrontacji ze zwykłym psem na ulicy przegramy, jesli okażemy strach. Pies ów strach wyczuwa instynktownie i biada nam, jeśli takowy zaprezentujemy. Ale odejdzie a nawet zrejteruje, jeśli wykażemy dostecznie sporo odwagi.
I tu jestem w stanie podać nawet przykłady z własnego życia, bez konieczności odwoływania się do egzotycznych przygód z sawanny.
Więc przekładając owe historie na polską polityczną rzeczywistość - okazaliśmy strach, mieliśmy ten strach w duszyi w oczach ...więc musiało się skończyć , jak się skończyło.
A to oznacza, że polską polityką rządzą amatorzy i dyletanci...żeby nie powiedzieć - tchórze. Nawet , jeśli założymy, że mieli dobrą wolę dobrych zmian. Ale...dzialania polityków obozu rządzącego to nie tylko IPN czy Gersdorf.Gdyby więc mieli dobrą wole to przynajmniej w obszarze dzialań, który nie leży w zakresie zainteresowania tzw. obcych sił pokazaliby dobrą, prospołeczną twarz. A nie pokazali. Więc i zakładanie, że mieli bądź mają dobra wolę dobrych zmian jest podstaw pozbawione...
Podejmowanie takich działań jak ustawa o IPN-nie czy też reforma sądownictwa bez dostatecznego zdania sobie sprawy, z czym przyjdzie się zmierzyć i jakie środki zastosować, by cel osiagnąć jest wysokiego lotu amatorszczyzną bądź dyletanctwem.
Jeśli już takie działania się podejmuje to trzeba ten kij mocno i konsekwentnie dzierżyć w dłoni ....trzeba przede wszystkim wiedzieć, że będzie on potrzebny. A na wszelki wypadek może przydałyby się dwa kije bądź wsparcie innego rodzaju.
Mamy do wyboru : albo poddać się sile lwa albo - jeśli już weźmiemy ten kij do ręki - to po pierwsze : ma być to kij porządny a nie wierzbowa witka i po drugie - nie możemy tego kija z ręki wypuszczać dopóki "lwa z domowego poletka nie przegnamy".
Z tym, że pierwsze wyjście - poddać się - jest kompletnie nieakceptowalne.
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.