najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
hannibal

Słuchając kolejnych wypowiedzi Hannibala Lectera z Warszawy, który z lubością

psychopaty znęca się na ofiarami ogłaszając kolejne tzw. ograniczenia zastanawiam się czy ludzie zwariowali czy popadli w syndrom sztokholmski.

Polega on na tym, że pomiędzy ofiarą a sprawcą wytwarza się więź, a nawet sympatia. W efekcie, gdy ofiara może uciec od swojego oprawcy, tego nie robi.

Syndromem sztokholmskim tłumaczy się trudności z zerwaniem więzi z partnerem, który się znęca w domowym zaciszu. Syndrom jest efektem silnego stresu i rozpaczliwych prób ofiary wywołania współczucia u oprawcy.

Kluczem do powstania zależności i całkowitego ubezwłasnowolnienia jest manipulacja, znęcanie się psychiczne połączone z tworzeniem atmosfery strachu, odcinaniem od znajomych i źródeł informacji innych niż te zatwierdzone przez oprawcę, poniżaniem ofiary w połączeniu z przemocą fizyczną przybierającą postać nie tylko rękoczynów, ale także zakazów wychodzenia z domu, nakazu ubierania się w określony sposób czy wymuszania odpowiedniego zachowania.

Dzisiaj ofiarą psychopatycznych działań padło całe społeczeństwo, któremu wmówiono, że przeziębienie to zabójczy wirus, a jedynym sposobem ochrony jest całkowita eksterminacja społeczeństwa.

Jasna koncepcja: nie będzie ludzi, nie będzie wirusa.

Tzw. obostrzenia to nic innego niż zarządzenia kapo z obozu pracy, których jedynym celem jest upodlenie, złamanie kręgosłupa, zniszczenie woli walki i stworzenie z człowieka „zombie”, który nie myśli i nie czuje. Taka osoba staje się marionetką, z którą można zrobić wszystko.

Nakazy noszenia maseczek utrudniających oddychanie i stanowiących wylęgarnię mikroorganizmów, zakaz spacerów, śpiewu, tańców, spotkań w połączeniu z przymuszaniem do niechcianych terapii i straszeniem szczepionkami to bezprecedensowa przemoc prowadząca de facto do uśmiercenia znacznej części populacji.

Może być ona jedynie porównana z podobnymi praktykami, które miały miejsce w czasie II wojny światowej szczególnie w stosunku do określonych grup ludności lub z działaniem sekt zniewalających ludzi.

Ta bezprecedensowa przemoc spotyka się z akceptacją większości społeczeństwa, które potulnie dostosowuje się do bezmiaru okrucieństwa serwowanego przez zdrajców.

Społeczeństwo zachowuje się tak jakby doszło do zbiorowego syndromu sztokholmskiego. Nie tylko zgadza się na bezprawie narzucane przez warszawskich oprawców, ale niczym ofiary omawianego syndromu zdaje się z tymi sprawcami współdziałać prowadząc do jeszcze większych strat w ludziach.

Gdzie są naukowcy, profesorowie, którzy zawsze mieli usta pełne frazesów, a teraz milczą w obliczu zagłady?

Dlaczego milczą medycy, biolodzy, psycholodzy, socjolodzy?

Dlaczego głosy rozsądku nie są powszechne?

W zamian mamy pseudoekspertów udowadniających każdym słowem, że sprzedali się za kilka srebrników. Dlaczego te tzw. elity zamykają oczy na jawne pogwałcenie godności osoby ludzkiej i jej prawa do życia zgodnie z własnymi przekonaniami, prawa do nietykalności własnego ciała?

Żadna epidemia, nawet prawdziwa nie uprawnia do rujnowania ludziom życia, do zabraniania korzystania z dobroci Natury. Dla przypomnienia, chorym na hiszpankę zalecano przebywanie na świeżym powietrzu.

Żadna epidemia nie uprawnia do narażania ludzi na chorobę i śmierć wskutek irracjonalnych zarządzeń.

W październiku już wzrosła liczba zgonów jako efekt odłożonych operacji, braku diagnostyki nowotworowej (40-50% mniej osób kierowanych jest na szybką ścieżkę), skierowaniu wszystkich działań medycznych na niezbyt groźnego wirusa.

W kolejnych miesiącach liczba zgonów dalej będzie wzrastała jako efekt półrocznych zaniedbań.

Dodatkowo, w okresie jesienno-zimowym będzie nam towarzyszył gwałtowny wzrost liczby osób cierpiących na grypę, stany grypopodobne oraz przeziębieniowe, które zostaną okrzyknięte jako te powodowane przez koronawirusa.

Na własne życzenie, wielu zamiast leczyć przeziębienie domowymi sposobami, odda się w ręce Marsjan, którzy zamkną ich za kolczastymi drutami i poddadzą eksperymentom z niesprawdzonymi terapiami. Część się podda, bo spanikuje. Inni, gdyż przeziębienie nieco dłużej potrwa, nieco silniejsze będą objawy nie wykluczając ostrych ze względu na drastyczne obniżenie odporności całego społeczeństwa.

Osoby 70+ już są poddawane powolnej eutanazji ze względu na zakaz wychodzenia z domu, który przeszedł bez echa. W końcu kogoś trzeba poświęcić, przy okazji ratując ZUS.

Czy to się różni od segregacji na rampie? Genialny pomysł psychopaty.

Żadne racjonalne glosy nie przemawiają do zamaskowanych tłumów. Nie obrażając baranów, te tłumy jak „barany” idą na rzeź. To ci zamaskowani, którzy stracili odporność, ci, którzy ograniczyli spacery i aktywność fizyczną ponoszą winę za wzrosty zgonów.

To oni są winni przepełnionym szpitalom, gdyż unikając spacerów i słońca znacznie obniżyli zawartość witaminy D w swoim organizmie doprowadzając do większej podatności na choroby.

Tłumy na plażach i basenach opalające się w maseczkach – to im zawdzięczamy mniej lub bardziej wymyśloną drugą falę.

To ci zamaskowani są winni dalszym ograniczeniom, bo zło się dzieje, gdy zwykli ludzie milczą.

To ich zachowanie doprowadziło do katastrofy zdrowotnej i powstania epidemii, której mogło nie być.

Od września 2019 do marca 2020 około 4.4 mln. ludzi zachorowało na grypę. Daje to 600 tys. zachorowań miesięcznie i powyżej 20 tys. zachorowań dziennie. To były realne przypadki chorych. I nikt nie ogłaszał stanu wyjątkowego.

Dzisiaj mamy dziennie 20 tys. testowanych pozytywnie, z których jakiekolwiek objawy ma może 4 tys. I to jest powodem do bezprecedensowego znęcania się nad społeczeństwem przy pełnej zgodzie tego ostatniego. Zgodzie na eksterminację.

Nie jest bowiem prawdą to, co mówią warszawscy zdrajcy, że jedynym znanym od starożytności sposobem zapobiegania chorobom jest izolacja.

Jedynym sposobem znanym od starożytności, który skutecznie przeciwdziała chorobom jest dbanie o odporność i tężyznę fizyczną.

Czyli kluczem do dobrego zdrowia jest odpowiednia dieta, ruch na świeżym powietrzu oraz oddychanie pełną piersią. Układ immunologiczny potrzebuje treningu!

Dlatego nadal będę chodził na spacery, nadal będę uprawiał sport na świeżym powietrzu, nadal nie założę kagańca. Ani myślę poddawać się tyranii psychopatycznych polityków i popierających ich przedstawicieli służb medycznych, których celem nie jest leczenie ale wytworzenie pacjentów.

Jestem wolnym człowiekiem i nie mam zamiaru być ich pacjentem!

 
 
profzielinski1
 
 
 
 
 
 
Prof. dr hab. Roman Zieliński