najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

                                                                                           W niebie Maroka - część 1 - tutaj

1

Opuszczamy malownicze Szafszawan.

 

Przed nami górzyste, kręte drogi. Ulewa sprzed dwóch dni zmieniła krajobraz. Mijamy osuwisko za osuwiskiem. Zwalniamy. Za kolejnym zakrętem Arab kieruje ruchem. Zatrzymuje nas i cały sznurek samochodów za nami. Koparki 2zbierają ziemie z osuwiska zasypując sporą wyrwę w drodze. Po lewej stronie niczym nie ograniczona przepaść. Po barierce nie pozostał nawet ślad. Stoimy kilka minut. Nareszcie. Macha na nas czerwoną chorągiewką, możemy jechać. Ale olbrzymia koparka kontynuuje swoją pracę. Zupełnie jakby nikt nie siedział za kierownicą! Tyłem, rusza z impetem w naszą stronę. Wielka łycha nad nią wypełniona po brzegi ziemią obraca się w naszym kierunku. Nie możemy wycofać się! Klakson użyty w ostatniej chwili zatrzymuje koparkę dosłownie o kilka centymetrów przed maską naszego samochodu, gdy część mego życia przemknęła mi już pod powiekami.


3Słońce grzeje coraz mocniej. Z perspektywą kąpieli w ocenie i położenia się na ciepłym piasku powoli zapominamy o stresującym wydarzeniu. 

Bez trudu trafiamy na wjazd na autostradę. Mijamy kilkanaście zjazdów do Casablanki. Teraz jak na dłoni widać, jakie to 12olbrzymie miasto. Duch romantycznej historii ze znanego filmu nie pozostawił tam śladu. No może jeden - napis na ścianie bloku – Restauracja u Rica.

Na kilkanaście kilometrów przed zjazdem w kierunku Al-Dżadida, włączam nawigację. A tu kolejna niespodzianka. Zaraz po zjeździe z autostrady zatrzymuje nas policja. Na trasie,  samochody z naprzeciwka,  często mrugały do nas światłami. Zastanawialiśmy się dlaczego. Czyżby i tu kultywowano zwyczaj ostrzegania się? Policjant wskazuje zjazd na drugi pas. Pytamy grzecznie Do you speak English? A liitle. Where are you from? Bardzo służbowo brzmi. Z Polski. Uśmiecha się. Go – i macha , że mamy jechać. Ale w jakiej sprawie nas zatrzymał?

Pan w recepcji pyta czy pokój ma być z  widokiem  na ocean. Oczywiście! Od słonej bryzy dzieli4 nas wąska uliczka. Na plaży powoli przechadzają się turyści. Niewielu ich.

Po spokojnej nocy, tradycyjnym śniadaniu, ruszamy na spacer. Trzeba zobaczyć pozostałości portugalskiego miasta - kilkusetletnie cuda architektury, port i oczywiście rybi targ. Mamy dwa dni na włóczęgi po mieście i  leniuchowanie na plaży.

5Pijemy herbatę. Patrzymy na galopujące po plaży konie. Chłopców grających w piłkę nożną. Boiska narysowane patykiem na piachu. Jedno za drugim. Serferzy tanecznymi ruchami wznoszą się na falach. Arabki w czarnych 13hidżabach przemykają po plaży. Niektóre boso brodząc w oceanie. 

Po dwóch dniach ruszamy dalej. Kierunek Essaouira. Autostrada łączy Agadir z Marrakeszem, a Marakesz z 

6

Casablanką, ciagnie się w sporym oddaleniu od Essaouiry, co sprawia, że musimy nadłożyć drogi.  Ale taki był plan.  Dojeżdżamy bez trudu. Upał daje się we znaki. 
Krążąc w labiryncie licznie rozgałęzionych uliczek  odnajdujemy znaleziony przez internet nocleg. Riad przentuje się doskonale. 
Pospiesznie rzucamy bagaże i ruszamy do portu. 
Wieża portowa,  długi pirs (sztuczny półwysep portowy) i kolejny rybi  targ.  Dziesiątki mew krążą nad naszymi głowami i niebieskimi łódkami przywiazanymi jedna do drugiej. Mewy nie boją się ludzi ani kotów, gdy te rywalizują z nimi o jedzenie. 8
Z zabudowań portowych podziwiamy  olbrzymie fale rozbijające 7się o  mury i o liczne skalne wysepki na oceanie. 
W porcie kręcono sceny z filmu Gra o tron -część zdjęć z Daenerys, gdy ta kupowała Nieskalanych. 
Spacerujemy po medinie. Słuchamy muzyki. Poznajemy symaptyczną parę muzyków- Portugalkę i Francuza podróżujących po świecie zarabiających na życie graniem. Wieczorem robi sie chłodno. Czujemy dlaczego Essaouira nazywana jest wietrznym miastem. 


W riadzie podczas śniadania poznajemy własciciela. Okazuje się, że jest nim przemiły Anglik, 14który dopiero co kupił ten domi i wyremontował go na riad. Rozmawiamy trochę o tym, co widzieliśmy. Pyta nas jaka teraz 9pogoda w Polsce, śmiejąc się, że tu w Essaouirze temperatura przez cały rok nigdy nie spada poniżej 20 st w dzień.  
Pora na zakupy. Stragany wszedzie takie same. Trzeba trochę pochodzić żeby porównać ceny. Kupujemy kilka drobiazgów.  
Znowu wsiadamy w samochód. Kierunek lotnisko w Agadiże. Malownicza droga wzdłuż wybrzeża usiana jest patrolami policji. Zostajemy zatrzymani pod zarzutem przekroczenia prędkości o  7  km.

11Na pytanie o udokumentowanie przekroczenia Arab pokazuje mi, że ma radar w oczach. Nawet znajomość piłkarza10 Lewandowskiego i zbieżność nazwiska nie ratuje nas przed mandatem. Będzie oryginalna pamiątka z wakacji. 
Ostatni nocleg w tym samym hotelu co pierwszej nocy pobytu, zamyka klamrą nasz  krótki pobyt w Maroku. 

Przed wylotem oddajemy wypożyczony samochód. Nie zawiódł nas ani razu. 


Nad ranem lądujemy w zimowej Warszawie. 

 

 

iwona

 

 

 

 

Iwona Gorzkiewicz

 

inne artykuły autorki