najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

blackfridayBlichtr, światła wielkiego miasta, czerwony dywan,

rewia, rewia, targowisko próżności, forsa, forsa, więcej, więcej...
Życie nasze to ciągła frustracja. Nieustanne zdobywanie. Codzienne zachcianki, dążenia, pragnienia. Zazdrość, zawiść, chciwość, fałszywe przyjaźnie, kółka wzajemnej adoracji, koalicje udawanej życzliwości, żeby więcej, więcej...
Jedna z bohaterek filmu „Atlas chmur”, żyjąca w postapokaliptycznej przyszłości, ujawnia przyczyny zniszczenia Ziemi – mówi, że stało się tak dlatego, że ludzie chcieli coraz więcej i więcej. 


Kultura europejska ukształtowała nasze wieczne niezadowolenie ze stanu obecnego. Owszem, cieszymy się przez chwilę ze zdobyczy, ale zaraz wyruszamy po kolejną. Nie ma w tym nic dziwnego. Człowiek europejski nie potrafi długo usiedzieć na miejscu. Możliwe, że to mu zostało po przodkach wędrujących za tabunami bizonów. Chyba jednak większy wpływ mają na nas media i presja społeczna (w tym presja rodziny), kreujące przekaz: „Musisz się rozwijać, zdobywać, być kimś!” Tak jakbyśmy bez tego zdobywania byli nikim.


Język jest narzędziem wpływu społecznego. To nic nowego. Na ogół jednak, mówiąc o sile przekazu językowego, bierzemy pod uwagę teksty o charakterze jawnie perswazyjnym, a więc teksty reklamowe, polityczne, wychowawcze. Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że być może od lat, od pokoleń, posługujemy się nowomową? Słownictwem, frazeologią, składnią, które determinują nasz obraz świata? Które wypaczają proste prawdy o nas i o naszym życiu?


Dzieje się tak, ponieważ nie znamy swojej własnej wewnętrznej prawdy. Nie wiemy, czego tak naprawdę chcemy od życia. Czasem wystarczy sobie zadać proste pytanie: co byś robił, gdybyś wygrał wielkie pieniądze? Co byś robił, a nie co byś miał. Odpowiedź na ogół wymaga dłuższego zastanowienia. A potem zastanowienia wymaga odpowiedź na pytanie, dlaczego teraz tego nie robię. Albo – jeśli robię – dlaczego nie jestem szczęśliwy?


Wyobraźmy sobie świat, w którym wszyscy są szczęśliwi. Nie żyją w bogactwie, nie mają wszystkiego, czego by chcieli, ale są szczęśliwi. Jak im coś sprzedać? Jak uczynić z nich niewolników pieniądza? 
Tymczasem zmierzamy do tego, co zostało w świadomości społecznej uznane za wartość. Udajemy, że to nasze wartości: małżeństwo, posiadanie dzieci (to sformułowanie wyraźnie podkreśla oczekiwany przez społeczeństwo model zależności dzieci od rodziców), bogactwo, wykształcenie, władza, sława. Uznajemy dzieci za głupsze od nas, więc wybijamy im z głowy ich wartości i wkładamy na ich miejsce własne. I tak z pokolenia na pokolenie. Czy pamiętamy, o czym marzyliśmy w dzieciństwie? I dlaczego przestaliśmy?


Słowo „miłość” utożsamiliśmy ze związkiem, „bogactwo” ze stanem konta, „wolność” z możliwością podróżowania.  Kiedy piszemy czy malujemy w czterech ścianach domu, mówią nam: nie marnuj talentu, co oznacza – sprzedaj się. 
Dlatego pytam napotkanych ludzi o definicje słów, których używamy. Bo może ich sens i ich wartość emocjonalna zostały nam siłą wepchnięte do gardeł i głów. 


Dla mnie wyrażenia „być kimś”, „zostać kimś” są absurdalne. Mogę być tylko sobą albo nikim. „Zaistnieć” to już kompletna bzdura, wskazująca, że jeśli cię nie ma w mediach, w polityce, na czerwonych dywanach, to nie istniejesz. 


Uważasz, że to tylko metafory? Uważaj, słowa mają moc. Kryją kształt świata.

 

mpaw1

 

 

Małgorzata Pawlak

 

inne artykuły autorki