najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 


wolnoWolność jest stanem umysłu.

 

Wiąże się ze świadomością, odpowiedzialnością, szacunkiem i miłością. Od wolności osobistej wszystko inne zależy.

Wolność to nie jest uleganie impulsom wiecznie głodnego ego.

Droga do wolności rozpoczyna się od zagłębienia się w siebie, w swoje uczucia, emocje, myśli, pragnienia, marzenia i nieustanne oddzielanie tego, co jest dogłębnie moje od tego, co narzuciły nam rodzina, szkoła, społeczeństwo, religia, kultura...

Na tej drodze powoli zaczynamy dostrzegać mury więzień, w których żyjemy. Pragniemy nowego samochodu i nagle widzimy, że jesteśmy produktem reklamy. Chcemy, żeby wygrała jakaś partia, ale gdy się nad tym zastanawiamy, dochodzimy do wniosku, że staliśmy się produktem marketingu politycznego. Odczuwamy żal po śmierci obcych ludzi, gdy wtem zdajemy sobie sprawę, że wykreowano nasze emocje poprzez medialną histerię.

Wykreowano?... Pozwoliliśmy je wykreować!

Wolność to przywrócenie sobie roli podmiotu w swoim życiu. To wzięcie odpowiedzialności za swoje uczucia, swoje wybory, swoje życie. To ciągłe zadawanie sobie pytań: Co to znaczy? Dlaczego tak czuję? Czemu to służy?

To wyjście z odwiecznej roli ofiary – zależnej od czynników zewnętrznych, zawieszonej na sznureczkach marionetki.

Bzdurą jest to, co opowiadają inżynierowie masowej wyobraźni: że bez reguł, ocen i praw zewnętrznych sparciejemy i pozjadamy się.

Tak jakby teraz, czy kiedykolwiek w znanej nam historii te prawa chroniły kogokolwiek, jakby reguły zapewniały bezpieczeństwo, a oceny – sprawiedliwość.

Gdy zagłębiamy się w siebie, nie bacząc na wyryte w umyśle kodeksy cudzych oczekiwań, gdy jesteśmy naprawdę sobą, odnajdujemy w sobie nieograniczone pokłady pięknych uczuć i myśli, chęci do działania, radości życia, bycia jedyną w swoim rodzaju kroplą w oceanie ludzkości, miłości. Ale od tych uczuć oddziela nas jedna myśl: „gdyby rzeczywistość była inna...”

Ta myśl prowadzi albo do szukania winnych, albo do zniechęcenia i bierności. Do roli ofiary. Wielcy buntownicy, tacy jak Mahatma Gandhi czy Nelson Mandela, nigdy nie czuli się ofiarami. Dlatego mogli mieć wpływ na kształt rzeczywistości. Działali z potrzeby serca, wierzyli w człowieka, mieli szacunek do siebie i do swoich prześladowców. Byli wolni.

Człowieka zniewolonego pociągają wielkie pieniądze, sława, a przede wszystkim władza nad drugim człowiekiem.

Sam jest niewolnikiem, czuje to, usiłuje więc zniewolić innych. Wymyśla więc setki reguł służących zaspokajaniu jego żądz.

Władza jest najsilniejszym narkotykiem, już niewielka dawka może powodować uzależnienie. Widzimy to wyraźnie nie tylko w strukturach politycznych, ale też w wojsku, szkole, rodzinie i wszędzie tam, gdzie jeden człowiek ustanawia dla drugiego reguły postępowania.

Zdrowy psychicznie człowiek nie chce władzy, bo wie, że strażnik jest jednocześnie więźniem.

Zdrowy psychicznie człowiek wie, co jest ważne, nie pragnie góry złota, czerwonych dywanów i służalczych ukłonów. Nie chce też zbawiać ludzkości, wiedząc, że każdy może zbawić się tylko sam. Nie poświęca się. Jest wolny.

Nawet jeśli tkwi w więzieniu, to widzi jego mury – mury wychowania, szkoły, religii, państwa, ideologii, obyczaju, ocen i opinii, polityki – i potrafi widzieć przez nie.

 

mpaw1

 

 

Małgorzata Pawlak

 

 

inne artykuly autorki

Komentarze   

-1 #1 Andrzej 2019-01-20 12:25
stary i ciagły problem. Niejako nierozwiązywalny :sad:
Chcemy to widzieć z pozycji nas samych. Bo to naszą wolność ktoś ogranicza. I przeciwko temu się buntujemy.
Człowiek jest najważniejszy..no dobrze, ale czy to znaczy , że JA jestem najważniejszy? Pisząc JA mam na myśli każdego z nas. Więc tych JA miliony. Obok mojego JA jest jeszcze twoje JA, i twoje..i twoje....Problem więc jest ciut bardziej skomplikowany, gdyż te wszystkie JA musza w jakis rozsądny i spokojny sposob funkcjonować - no na tym polega społeczeństwo, naród, jakakolwiek grupa.
Faktycznie żadna tzw. wladza ..tym bardziej taka, która ogranicza nasz JA ..nie musiałaby istnieć. Ale jest jeden warunek - każde JA musiałoby dobrowolnie uznac, że to drugie JA, obok, ma tez jakies prawa i nie lubi byc ograniczane.
Ponieważ ten warunek nie jest spełniony to ktos - powolany bądź wybrany przez wszystkie JA - czyni takie porządki, by żadne JA nie zawłaszczyło innego JA.
To powinno byc zrozumiałe,
Nie jest natomiast ani zrozumiała ani akceptowalna sytuacja, w której ten KTOŚ tak reguluje rzeczywistośc, by to jego JA przede wszystkim na wszystkim korzystało.
I to jest dokladnie to, z czym mamy teraz do czynienia...teraz, wczoraj i...jutro.

Walka stanow umyslu ? ....Czy po prostu zwyczajny bandytyzm?