najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 1   Zastanawiałem się długo, od kogo zacząć polską historię Zjednoczonego Królestwa. Powinno wszak być

od samego „Napoczątku” Świata, aby jakoś ukoić ból świadomości, że ilekroć cokolwiek dobrego w owej światowej historii my, Polacy, uczyniliśmy ..ile razy położylismy na szali zarówno serce jak i odwagę, energię czy wiarę, pozytywne zaangażowanie i dobrą wolę to i tak zawsze – w ostatecznym rezultacie - przegrywaliśmy swoje szanse, bo karty i nagrody rozdawał ktoś inny. Kusiła mnie nawet historia Adama i Ewy , których imiona brzmią znajomo polską nutą lecz powstrzymałem bieg palców po klawiaturze.

     Trudność udowodnienia , że Raj mógłby istnieć w tak niedostepnym, obcym i dzikim terenie, jakim w tamtych, rajskich czasach był ten pokryty lodem czy lasem – dziś zwany Zjednoczonym Królestwem- skrawek lądu była jednak nie do pokonania. Przecież krok dalej kończyła sie Ziemia i wszystko spadało w niezgłębioną przepaść. Ludzkość - choć nieliczna - sądziła wtedy, że ziemia jest płaska choć nikt, nawet żaden Polak, nie ośmielił się wtedy nadać jej jakiegoś konkretniejszego skończenie geometrycznego kształtu. Wędrując bezdrożami ówczesnej historii odkryłem, że to niestety nie Polacy lecz mędrcy Mezopotamii wymyslili, że żiemia jest dyskiem otoczonym przez Ocean. Egipcjanie byli zaś pierwszymi, którzy zechcieli złamać owe geometryczne tabu i ogłosili, że Ziemia jest....kwadratowa. Wkrótce potem Chińczycy dorzucili teorię, że niebo rozpięte jest nad tym kwadratem na filarach i znów Polacy nie mieli nic do powiedzenia.

     Zaledwie 600 lat przed naszą erą pojawiła się - autorstwa znow nie Polaków lecz wyznawcow pitagorasowskich idei - nieśmiała myśl, że ziemia wcale nie jest taka płaska, jak sie wydawało lecz kulista.

    Historia odkrywania kulistości ziemi warta jest poświęcenia kilku zdań więc pozwolę sobie choć na dziesięć kroków zaciagnąć was w tę ciemną uliczkę. 300 lat przed naszą erą o kulistości Ziemi przekonani byli juz wszyscy Grecy i Rzymianie choć reszta świata nadal upierała sie przy jej krążkowym lub kwadratowym kształcie. Mimo, że niejaki  Eratostenes, zwykły – wydawałoby sie - kierownik Biblioteki Aleksandryjskiej, 250 lat przed naszą erą, nie tylko zapoczątkował zwyczaj wprowadzenia do kalendarza roku przestępnego ale i zmierzył nawet, z niezwykłą dokładnością, obwód Ziemi to i tak Chińczyków to nie przekonało. Trzeba było nam czekać ponad 800 lat , aż do 1521 roku, by Ferdynand Magellan – ku swojemu nawet zaskoczeniu – nie zmieniając kierunku dopłynął tam, skąd wypłynął - czym kulistośc potwierdził.

     Nie przekonało to jednak tym razem Rosjan, którzy twierdzą do dziś, że pierwszym człowiekiem, który udowodnił kulistość naszej planety był Jurij Gagarin, wysłany w 1961 w Wostoku 1 w przestrzeń kosmiczną – czyli zaledwie na orbitę ziemi - by zadać kłam chińskiemu twierdzeniu o kwadracie i tym samym potwierdzić radzieckie pierwszeństwo w stanowieniu ziemskich praw. Smaczku w tej historii poznawania tajemnic naszego globu dodaje fakt powołania w XIX wieku Towarzystwa Płaskiej Ziemi . Towarzystwo ma się świetnie do dzisiaj i jego członkowie nadal twierdzą, że Ziemia jest płaskim krążkiem otoczonym Antarktydą.

     Drugą próbę doszukania się polskich korzeni w bryjskiej ziemi zacząłem od daty 800 tysięcy lat przed nasza erą – wtedy właśnie pojawiły sie pierwsze ślady człowieka w rejonie, który dziś tak nas , jak magnes, przyciaga. Ślady w sensie dosłownym, gdyż były to odciski stóp 5 osób, pozostawione w mule na dzisiejszym wschodnim wybrzeżu Brytanii. Zdziwienie może wywołać fakt, że w tamtych latach pojęcie ”wybrzeże” niezbyt dokładnie oddawało charakter otoczenia zważywszy na fakt, że dzisiejsza Wielka Brytania wyspą stała sie dopiero - mniej więcej - około 5-6 tysięcy lat temu.

     W żaden sposób nie moglem jednak doszukać się polskości w owych stopach i wypadało ruszyć dalej z poszukiwaniami. Pominąłem przedceltyckie cywilizacje iberyjskiego pochodzenia , które mimo pozostawienia na brytyjskiej ziemi fantastycznych pomników architektury w postaci np. kamiennych kręgów, również nie dostarczały polskich pierwiastków i zająłem się Celtami.

ROZDZIAŁ  DRUGI

2     Lud nad wyraz godny studiów i szacunku, niesłusznie – choć z pełnym wyrachowaniem - uznany przez póżniejszych romańskich najeźdźców za barbarzyński. Szanse doszukania się polskich korzeni w celtyckim tłumie były juz dość spore - wszak ślady osadnictwa celtyckiego na ziemiach, dzisiaj określanych jako polskie, pochodzą juz z 6 wieku przed naszą erą. Niestety Celtowie nie pozostawili po sobie aż tylu piśmiennych i dotykalnych przekazów, by móc z pełną odpowiedzialnością dowodzić, że jacyś polscy wędrowcy dotarli wraz z nimi na brytyjskie ziemie.

     Celtowie stworzyli plemienną społeczność, ktora śmiało może być uznana za pierwszą, w miarą nowoczesną - jak na tamte czasy – europejską formację, odmianę pre-unii europejskiej. To im Brytania zawdzięcza pierwsze drogi – porządne , kilkuwarstwowe, drewniane trakty klasyfikowane w/g 6 stopniowej skali w zależności od przeznaczenia – na których obowiazywały dość rygorystyczne przepisy tak użytkowania jak i ubezpieczenia podróżnych. W miejsce owych traktów Rzymianie później położyli swoje własne kamienne szlaki skutecznie prowadząc właściwą każdemu zwycięzcy politykę wymazywania zasług poprzedników w imię krzewienia własnych racji.

     Żaden Rzymianin – a juz na pewno żaden rzymski kronikarz - nawet się nie zająknął, że większość unowocześnień np. rzymskiej armii , zarówno pod względem wyposażenia ( ot choćby miecze i tarcze) jak i taktyki walki to technologia w czystej formie przejęta od Celtów. Po celtyckich traktach w Brytanii podróżowały doskonalej jakości rydwany i inne pojazdy na długo przed tym, jak wrosły w rzymski krajobraz.

     Rok 390 przed naszą erą mógł zmienić całkowicie bieg europejskiej historii, gdyby celtycka armia zechciała dokończyć dzieła oblężenia Rzymu i zniszczyć owczesną siłę rzymskiego przyszłego cesarstwa. Zadowoliła sie jednak wyłącznie splądrowaniem miasta, po czym wycofała do swoich siedzib. Czynu owego – jako obrazy - nie zapomnieli jednak Rzymianie Celtom przez następne ponad 400 lat. Podczas kampanii europejskiego podboju rzymscy kronikarze – w tym Juliusz Cezar –przypisywali Celtom najgorsze i prymitywne instynkty, opisywali ich jako żądnych krwi, szaleńczych i lubujacych się walce barbarzyńców, którzy z dziką pasją obcinają głowy swoich wrogów.

     A prawda była taka, że Celtowie czynili to nie z dzikiej żądzy lecz z powodu szacunku do osoby, bądż to zabitej w walce bądź, tym bardziej, zmarłej śmiercią naturalną w ich własnej społeczności. Fakt oblężenia i pokonania Rzymu nie wynikał też z chęci zdobywania, niszczenia oraz zawłaszczania sobie prawa do panowania nad innymi lecz był nauczką daną w zamian za arogancką postawę rzymskich notabli względem celtyckich wodzów, którzy honor i zasady cenili ponad wszystko - czego nie można było powiedzieć o przedstawicielach rzymskiej arystokracji.

     Tak czy inaczej , choć walka w celtyckiej kulturze była kunsztem wykształconym do granic perfekcji to zwyczajny dzień opierał się bardziej na uprawie roli , inżynierii, nauce i rzemiośle. Celtycka cywilizacja, tak na kontynencie jak i w Brytanii, nie tworzyła zwartego organizmu państwowego. Był to twór złożony z niezliczonej nieomal ilości plemion, z których każde miało swojego wodza oraz żyło według własnych zasad i zwyczajów współpracując w przyjaźni bardziej niż walcząc ze sobą – choć czasami waśnie się zdarzały.

     W owych czasach, 800 – 300 lat przed naszą erą, celtycka cywilizacja sięgająca od Brytanii po tereny obecnej Turcji nie musiała obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Na obszarze dzisiejszej Wielkiej Brytanii kwitła nowoczesna uprawa roli, hodowla zwierząt, powstawał określony ład społeczny, kształtowały się prawo i formy własności. Trudno sobie wyobrazić dzisiaj fakt np. równouprawnienia kobiet w ówczesnej celtyckiej kulturze, bo przecież wbito nam głęboko do głowy , że to dopiero połowa XIX wieku przyniosła , dzięki sufrażystom, zaledwie poczatki kobiecych swobód. Gdy, dodatkowo, zdamy sobie sprawę z obecnych kłopotów choćby Komisji Europejskiej z praktycznym wprowadzaniem zasad równości płci to nasz szacunek do Celtów powinien jednak zająć dość ważne miejsce w świadomości. Celtycka kobieta nie była niewolnikiem mężczyzny, miała pełne prawa decydowania o sobie a nawet mogła rozwieść się z mężem tylko dlatego, że ów głośno chrapał. Była prawnie chroniona przed wszelkimi próbami napastowania ze strony męskiej społeczności, mogła w dowolny sposób decydować o tym, kogo wybierze na męża a gdy nakryła owego męża na zdradzie to celtyckie prawo – wprawdzie tylko przez trzy dni od faktu ujawnienia owej zdrady lecz jednak - zezwalało jej na pokazanie obu kochankom „co o tym myśli”. Trzy dni uznawane były wtedy za czas, w którym wzburzenie mogło bezkarnie wziąć górę nad zdrowym rozsądkiem i dopiero po ich upływie kwalifikacja czynu mogła ulec zmianie na zemstę z zimną krwią.

     Wiele przykładów można podać na dowód, że Celtowie nie byli wcale barbarzyńskim narodem. Wręcz przeciwnie - ośmielę sie tutaj wyartykuować opnię, że był to naród kształtujący swoje obyczaje i prawa w oparciu o naturalne zasady logiki i zdrowego rozsądku. Gdyby nie następujące po Celtach ekspansje rzekomo wyższych kultur to krajobraz społeczno-polityczny dzisiejszej Europy mogłby wyglądać o wiele milej i przyjaźniej.

     Zakusy Cesarstwa Rzymskiego, ktore po zasłużonej klęsce w 390 pne. szybko odbudowało swoją pozycję militarną i jego nieograniczone ambicje panowania nad światem zburzyły spokój ówczesnej Europy. Prawem kaduka, roszcząc sobie pretensje do coraz to nowych obszarów, rzymscy cezarowie ciągneli swoje legiony na północ podbijając, odwykłe od gwaltu przez lata spokoju, celtyckie plemiona. Przyjęło sie uważać rzymską inwazję tamtejszej Europy za pokojowe szerzenie nowej kultury uzasadnione koniecznością rozprawiania się z pogańskimi zwyczajami lecz wnikliwy obserwator mógłby z łatwościa położyć kłam owemu twierdzeniu. Nie sposób nie doszukać sie podobieństwa rzymskiej ekspansji do późniejszych podbojów obu Ameryk, w których , w imię wyższości nowej kultury, wycięto w pień tysiące Indian - rdzennych mieszkańców - przypisując im dzikie, pogańskie i barbarzyńskie zwyczaje oraz dość bezczelnie i arogancko uznając własną definicję barbarzyństwa za wystarczające usprawiedliwienie chęci zysku i jawnego gwałtu na dotychczas istniejącym porządku obyczajowym. Lecz któż odważy sie sprzeciwić teorii wyższości kultury najeźdźcy, szczególnie w konfrontacji z przytłaczającą siłą militarną ?

     W połowie pierwszego stulecia przed naszą erą dwukrotnie , w 55 i 54 tym roku, probowal Juliusz Cezar najazdu na Brytanię. Niedostępność wybrzeża oraz wojowniczość wyspiarskich celtyckich plemion uniemożliwiły mu jednak inwazję. Kilka lat zajęło Rzymianom przygotowanie następnej. Używając przekupstwa oraz wywołując wzajemne waśnie między brytyjskimi Celtami w roku 43-cim naszej już ery Klaudiusz wprowadził legiony do Brytanii ogłaszając, że poprzednie próby zdobycia nowego lądu były jedynie rekonesansem a nie - zgodnie z faktem – porażką.

ROZDZIAŁ TRZECI

 3    I tak zaczął sie kolejny etap w historii Brytanii. Etap, który zmienił całkowicie obraz, zwyczaje i kulturę wysp. Lata, ktore upłynęły od pamiętnego zajęcia Rzymu przez Celtów posłużyły Rzymianom do takiego rozbudowania swojej potęgi militarnej, że praktycznie nie znajdowali godnego wroga. Celtowie zaś mieli calkowitą świadomość swojej wojennej słabości. Taki rozkład sił doprowadził do poddania się Brytanii pod zwierzchnictwo rzymskiego najeźdźcy praktycznie bez walki. Być może ten właśnie fakt posłużył ówczesnym ( a służy i obecnym do tej pory ) kronikarzom do określenia brutalnej w rzeczy samej inwazji jako pokojowego szerzenia nowej kultury. W 61 roku n.e. zmarł król Brytów -Prasutagus. Ponieważ nie posiadał męskiego potomka naturalną koleją obyczajowych praw wprowadzanych przez Rzymian musiał wcześniej przekazać w testamencie rządzone przez siebie państwo Rzymianom. Prawo w tej kwestii mówiło jedno – spadkobierca zobowiązany był do spłacenia długow zmarłego króla i zapewnienia dostatniego życia członkom jego rodziny.

     Lecz Rzym nie zamierzał respektować takowego zwyczaju, tym bardziej, jeśli w prosty sposób mógł uniknąc kosztów – co zresztą czynił zawsze, gdy miał do czynienia ze słabszym przeciwnikiem. Owym prostym sposobem było publiczne wychłostanie żony Prasutagusa, Boudiki, oraz zgwałcenie jej dwóch córek – co w/g celtyckich zwyczajów odbierało im prawa do poślubienia mężczyzny o podobnym statusie społecznym a najeźdźcy rozwiązywało problem z ewentualnym uznaniem narodzonego w takim związku następcy. Majątek królewski zaś skonfiskowano zostawiając Boudikę na łasce losu i tak właśnie rozpoczęło się pokojowe szerzenie nowych zwyczajów w podbitym państwie.

     Pohańbiona Boudika jednak nie opuściła głowy w pokorze. W ciagu miesięcy doprowadziła do zjednoczenia brytyjskich Celtów, teraz zwanych już Brytami, którzy nadal uważali ją za swoją królową. Odbiła z rzymskich rąk miasta dzisiaj znane jako Londyn , Colchester i St. Albans . Niektóre przekazy głoszą, choć wydaje sie to niewiarygodne, że zebrała armię liczącą około 430 tysięcy wojowników. Wobec rzymskich sił liczących zaledwie 10 tysięcy żołnierzy wydawało się to potęgą nie do pobicia. W decydująctym starciu armia Boudiki została rozbita , co pozwala przypuszczać jednak, iż liczebność powstańczego wojska przesadzona w opowieściach była celowo, aby zastraszyć wszystkich potencjalnych śmiałków przed następnymi próbami przeciwstawienia się „pokojowym” zakusom najeżdźców.

     Brytyjskim Celtom pozostały dwie możliwości – schylić głowę, uznając wyższość nowych zwyczajów albo uciec tam, gdzie nie dosięgnie ich zemsta zwycięzcy. Choć rzymskie władze na samym początku łaskawe zbytnio tubylcom nie były, wywłaszczając Celtów z posiadanych ziem, konfiskując majatki i karząc surowo każdy objaw niesubordynacji to większość wybrała jednak to pierwsze rozwiązanie. I tak Brytania z wiejskiej zaczęła zmieniać sie w miejską, piwo zastąpiono winem a mycie w strumieniu zwyczajem odwiedzania łaźni. Dośc siermiężne, dotychczasowe celtyckie życie nie wytrzymało porównania ze zbytkiem i blaskiem nowego ładu. Drogie kamienie, murowane domy w kafelkach, ogrzewanie podłogowe, wykwintne jedzenie oraz kolorowe, drogie szaty kusiły do pochylenia głowy. Rzymianie nie musieli więc obawiać się większych niepokojów społecznych utrzymując brytyjską prowincję w ryzach siłami zaledwie 3 legionów czyli około 12-15 tys. żołnierzy. Do obrony pólnocnej granicy , za którą czaili się dzicy Pictowie, wybudowano Wał Hadriana , zamieniony potem, na krótko , na następne umocnienia w postaci Wału Antoninusa kilka mil dalej i życie toczyło się w miarę spokojnie.

     Dawni Celtowie zmienili sie najpierw w Brytów by potem już jako rzymscy Brytowie starać się być - przejmując z upodobaniem i łapczywością zwyczaje przybyszów - bardziej rzymskimi od samych Rzymian..... Legioniści pobrali za żony tubylcze dziewczyny i po 50 latach trudno było już odróżnić zdobywcę od zdobytego a w żyłach kolejnych wyspiarskich pokoleń czysta celtycka krew ustąpiła mieszance rzymsko-celtyckiej zmieniając nie tylko kolor oczu i włosów ale i charakter narodu. Z upływem czasu brytyjska prowincja przestała odgrywać ważną rolę w świadomości kolejnych władców Rzymu. Przypominali oni sobie o Brytanii wyłącznie wtedy, gdy na użytek kolejnej wojny należało dostarczyć kolejne oddziały wojska. A wojen i bitew w owym czasie Rzym doświadczał nieomal codziennie – bywało, że przez 17 lat toczył jedną i tę samą.

     Czytając wcześniejsze zapiski klasycznych kronikarzy na temat celtyckich zwyczajów można było sądzić, że to właśnie Celtowie celowali w pasji bitewnej, wszedzie szukając okazji do walki, mordu i szaleńczej szarży na rydwanach. Natomiast rzeczywistość okazuje sie jednak być inna. Rzymscy cesarze nieustannie prowokowali swoich sąsiadów a ci nie pozostawali Rzymowi dłużni, bywało nawet, że sami Rzymianie buntowali się przeciw samym sobie niejednego cesarza skrając o głowę. Chciwość, arogancja i buta niejedną cywilizację doprowadziły do upadku i taki los pisany był również Rzymskiemu Cesarstwu. Początki końca rzymskiego imperium dały o sobie znać już około 380 roku naszej ery – w tym mniej więcej czasie cesarz Honoriusz zakazuje noszenia w Rzymie spodni a plemiona Piktów na dalekiej północy Brytanii zaczynają coraz śmielej sobie poczynać.

     Jedynym ratunkiem dla prowincji jest, osłabiony co prawda latami przymusowego wsparcia kontynentalnych poczynań militarnych lecz ciągle istniejący, kontygent wojskowy, ktory trzymając wartę na Wale Hadriana stwarza liche wprawdzie ale jednak jakieś pozory bezpieczeństwa. Przychodzi jednak rok 409 i brytyjska prowincja otrzymuje wezwanie do wysłania wszystkich sił wojskowych na ratunek oblężonemu przez Wizygotów Rzymowi. To juz nie saą legiony rzymskie – w składzie armii opuszczającej wyspy nie ma ani jednego oryginalnego Rzymianina. Po raz pierwszy – i ostatni - w swojej historii Brytania pozbywa się jakiejkolwiek siły wojskowej stając się kompletnie bezbronną wobec jakiegokolwiek niebezpieczeństwa....... wszyscy, zdolni do walki , młodzi i starsi Brytowie rodzaju męskiego, poza nieliczną grupa tych, którzy w znany tylko sobie sposób zdołali się wykupić od służby wojskowej , ruszyli przez Kanał, by już więcej do domu nie wrócić.

ROZDZIAŁ CZWARTY

 4    Tak, po 366 latach trwania, skończyła sią na brytyjskiej ziemi era rzymska. Odeszła kultura, kóra przyniosła Brytanii miasta,murowane domy, kamienne drogi położone w miejsce dawnych celtyckich, centralne ogrzewanie, bieżącą wodę w kranach, wytworne stroje, zamiłowanie do dobrych trunków i literatury, teatr i poezję ale za to zostawiła umiejętnośc mataczenia, oszukiwania, pojęcie chciwości i umiejętność sprzedawania honoru za kilka okruchów złota. Z żalem żegnali brytyjscy Rzymianie czy jak kto woli - rzymscy Brytowie odchodzące Cesarstwo .....bo wraz z nim odchodziło wygodne życie. Żal był jednak niczym w porównaniu ze strachem, który czaił się dookoła. Na bezbronną Brytanię ostrzyli sobie zęby już następni nosiciele nowych kultur : z północy – Piktowie i Szkoci, ze wschodu – Wikingowie i wreszcie z południa – Sasi, Jutowie i Anglowie. Gwałt czyniony na narodzie przez Rzymian na początku tysiąclecia miał okazać się niczym w porównaniu z tym,co właśnie miało nadejśc. Wtedy naprzeciwko prymitywnego legionisty z krańców Cesarstwa stali zaprawieni w prostocie życia i przyzwyczajeni do niewygod Celtowie. Zaś Bryt z początków V-go wieku to elegancki pan z kielichem wina w ręku i z przyciętąj równo fryzurą. Za ścianą zaś nieomal czaiły się ciemne mroki Średniowiecza.

Rzymscy Brytowie, aczkolwiek bezbronni i rozleniwieni latami prosperity, niebezpieczeństwo czające się tuż za granicami, dostrzegali. Jak głoszą kroniki - wybrany po odejściu Rzymian król Brytów, Vortigern, mając z jednej strony Piktów i Szkotów a z drugiej Sasów, Jutów i Anglów poprosił tych drugich o wsparcie militarne przeciw Piktom, za co Germanowie mieli otrzymać, w formie zapłaty, tytuły do ziem w Brytanii. Wydawało mu się, że takim sprytnym posunięciem upiecze dwie pieczenie przy jednym ogniu – skutecznie wyhamuje apetyty dzikich ludów północy za pomocą drugiego wroga, którego obłaskawi zapłatą. Hosta i Hengest, dwaj anglo-sascy wodzowie, przystali z wielką ochotą na propozycję Vortigerna i dość szybko uporali się z zagrożeniem ze strony malowanych plemion Pólnocy lecz nie zamierzali bynajmniej czekać na łaski brytyjskiego króla skoro, znając słabość królestwa, mogli sami wziąć to, czego tylko sobie zażyczyli. Vortingern widząc, co się szykuje, zaproponował zwołanie narady celem ustalenia dalszych kroków. Sasowie przystali na propozycję spotkania i – gdy zebrali się już brytyjscy wodzowie i podrzędni królowie - wymordowali wszystkich obecnych. Tylko nielicznym udało się uciec. Takim oto akcentem rozpoczęła się inauguracja wprowadzania nowej , tym razem anglo-saskiej, kultury na Wyspach. Tak oto opisują ówcześni kronikarze to, co stało sie później : „...budowle publiczne i prywatne zostały rozwalone, kapłanów wymordowano przy ołtarzach, z pomiędzy tych, co zdołali zbiec – jedni, pojmani w gorach zostali wymordowani, inni, wygłodniali, poddali sie i zostali niewolnikami, gdy darowano im życie.Inni jeszcze , z rozpaczą w sercu , uciekli za morze. Pozostali wiedli nędzny żywot wśród gór i skał....”

     Jeszcze inne opisy – by oszczędzić własnych słów – przedstawiają początki saskiego panowania tak: : "Barbarzyńcy nie szczedzili nikogo. Krwią spłyneły czarno-białe mozaiki, z dymem poszły drewniane, górne cześci budynków, sprzęty i meble. Historia nie zna przypadku by Anglowie czy Sasi, po wymordowaniu właścicieli zamieszkali w rzymskiej willi. Od razu jęli w lasach ścinać dęby i z potężnych, pionowo stawianych głazów budować, jak we wlasnym kraju, domostwa skupione wokół chaty wodza.  To, co rzymskie, niszczyli bez litości. Kronikarze piszą ze zgrozą, że każdą kolonię rownali z ziemią... Nieszczęsne niedobitki uciekały ku wzgórzom, po to jedynie, by nieprzyjaciel chwytał ich tam i zostawiał zwały trupow. Niektórzy, gnani głodem, wracali i oddawali się w wieczną niewolę... Inni, szlochając, odpływali za morze." 

     Z jednej strony zaczął się okres ciemny, ponury i pozbawiony jakiejkolwiek lekkości i elegancji właściwej poprzedniej epoce. Z drugiej zaś – nasycony był niesamowitym ładunkiem emocjonalnym. Bogaty w patriotyczne marzenia o wolności czas, przydeptanego brutalnym i teraz naprawdę już barbarzyńskim butem, narodu zaowocował legendami o królu Arturze i Merlinie oraz wprowadził do pospolitego życia pojęcie czarów. Ale jest to też czas, z którego współczesna Brytania, mimo głębokich upokorzeń, jest dumna – w tym okresie stworzyły sie : Wessex (krolestwo zachodnich Saxonów ), Sussex ( królestwo południowych Saxonów) , Essex ( królestwo wschodnich Saxonów), Kent i podstawy brytyjskiej przyszłej państwowości.

     W tym właśnie, a nie innym, momencie zaczyna się historia tego, co znamy pod nazwami – Anglia i Walia. To Saksowie, Jutowie i Anglowie – germańskie plemiona – nazwani zostali Anglikami ( the English) a celtycko-rzymscy Brytowie , którzy schronili się w niedostępnych górach zyskali miano Welsh (Walijczycy), z germańska – obcy, cudzoziemcy. W krótkim czasie zniknęły wszelkie ślady cywilizacji celtycko-rzymskiej, miejski styl życia ustąpił wiejskiemu, na długie lata zapomniano o wszelkich dobrodziejstwach w postaci bieżącej wody, wytwornych strojów a na stołach znow pojawiło się miernej jakości piwo. Zaczęto rozbudowywać – wprost przeciwnie niż za rzymskich poprzedników – strukturę wiejską. Na tej strukturze oparto całą organizację królestw.

     Sprawiedliwość wymierzały zgromadzenia a nie urzędnik władzy centralnej – jak to działo sie za rzymskich czasów...Dura lex sed lex – jak mówi znacznie późniejsze powiedzenie lecz coż?....takie było to prawo. Na szali sprawiedliwości za saksońskich rządów stawiano nie dowody lecz przysięgi. Sądy nie powoływały świadków, liczyła sie wyłącznie ilość osób, ktore zechciały przysięgać na korzyść oskarżonego. Gdy chciano przeprowadzić ostateczny dowód winy – w przypadku , gdy oskarżony nieustępliwie i nieroztropnie upierał się , że winnym nie jest - wiązano go dość dokładnie i wrzucano do wody – jeśli poszedł na dno, znaczyło to, że był niewinny (woda zechciała go przyjąć) , jeśli wypłynął na powierzchnię , oznaczało to, że był jednak winny i musiał ponieść karę. Czasem, w przypadku bardziej skomplikowanych procesów sądowych, do poznania dowodu winy stosowano też tzw. próbę gorącego żelaza, ktorej nie odważę sie tu jednak opisać. Z tamtego okresu zachowały się w brytyjskim zwyczaju nazwy dni tygodnia – saksońscy bogowie Odyn, Thor i Freya zachcieli zostawić swoje ślady po wsze czasy w postaci obecnie używanych– Wednesday, Thursday i Friday.

ROZDZIAŁ PIĄTY

5     Germańskie panowanie zadomowiło się na brytyjskich ziemiach na dość długo - aż do roku 1066,. Po legendarnym zwycięstwie Aurelianusa w końcu V wieku – ciekawie wpisanym w legendę o królu Arturze - Saxonowie jedynie przycichli na kilkadziesiąt lat uznając prawa tubylczej ludności i tworząc z czasem struktury zarządzania bardziej przyjazne ludowi. Niebezpieczeństwo najazdów duńskich wywołało złagodzenie rywalizacji wśród saskich władców i ochłodzenie ich ambicji zdobycia władzy nad sąsiadującymi krolestwami za wszelka cenę. W 871 roku na tronie saskim w Brytanii zasiada król Alfred, otoczony do dziś szacunkiem i legendą oraz traktowany przez historyków jako obrońca Brytanii przed duńską rzezią. Lecz jego historia zaczyna się , mimo wszystko, od porażki. Zostaje pobity przez Duńczyków , którzy zajmują całe królestwo Wessex a sam Alfred kryje sie na bagnach, gdzie spędza kilka miesięcy. Gdy jednak tylko wiosna pokaże swe pierwsze uśmiechy opuści kryjówkę i zbierze żołnierzy, którzy na wieść, że ich król żyje dokonają cudu – pokonają duńskie oddzialy, otoczą obóz duńskiej armii i głodem zmuszą do poddania. Duńczycy muszą opuścić Wessex i wrócić na tereny, ktore zajęli wcześniej czyli na wschód. Zostają ustalone bezwzględne strefy wpływów oraz nienaruszalne zasady panowania na wyznaczonych ziemiach. Alfred uratował Anglię, taką jak wtedy była, przed zagładą z rąk pogańskich, duńskich plemion. Gdyby nie on to dziś język angielski nie byłby perłą w lingwistycznej koronie świata – zastąpiłby go duński.

     Gdy w roku 899 Alfred umiera, jego następcy kontynuują dość nieudolnie budowanie podstaw prestiżu solidnej saskiej władzy i przychodzi następna klęska w postaci nowych oddziałów duńskich, lądujących na angielskich plażach. Kolejny saski król, lekko niedołężny w koncepcjach władzy, nie widząc innego wyjścia próbuje wykupić pieniędzmi i podatkiem wolność saskiego królestwa. Duńczycy jednak, ośmieleni ustępliwością saskiego władcy żądają coraz więcej i więcej. I w ostatecznym efekcie Rada Królestwa oddaje koronę saską w ręce Knuta – wodza duńskiej armii i brata duńskiego króla. I tak w roku 1017-tym duński korsarz, Knut, zostaje królem saskiej Anglii, uzyskując tytuł Wielkiego ( Canut the Great). W szybkim czasie przyjmuje chrzest, tworzy solidne podstawy angielskiej państwowości, ustala prawa i zostaje uznany przez saską społeczność za władcę sprawiedliwego i bezstronnego. 2 lata później , po śmierci brata, zostaje królem Danii a w roku 1030 zdobywa koronę Norwegii po czym przyjmuje hołd króla Szkocji, który tym gestem uznaje zwierzchnictwo Knuta Wielkiego nad szkockimi ziemiami. Canut the Great staje się najpotężniejszym władcą ówczesnej Europy. Trwa na angielskim tronie do roku 1035 a gdy, w wieku 40 lat, umiera władzę przejmują kolejno synowie, którzy – nie posiadając niestety ani zdolności mądrego rządzenia ani męskich potomków – doprowadzają 7 lat później do wygaśnięcia Canutowej dynastii.

ZAKOŃCZENIE

Nie byłoby w tej opowieści nic dziwnego ani ekscytującego, gdyby nie owe ostatnie wydarzenie – koronacja króla Anglii. Ale, aby poznać jego wagę, należy - choć na chwilę - przenieść się na ziemie polskie...... . Mieszko I-szy , król Polan, chcąc umocnić więzy z władcami północy wydaje swoją i Dobrawy córkę – Świętosławę, zwaną w państwie Vikingów jako Gunhilda - za Swena Siwobrodego, króla Danii. Z tego małżeństwa rodzi się 4-ro dzieci z których jednym jest Knut, póżniejszy król Anglii ( a także Danii, Norwegii i częci Szwecji ). Świętosława wraca do polskiego domu na życzenie Swena lecz Knut, po objęciu korony angielskiej, rusza specjalnie do Polski, by sprowadzic matkę na angielski dwór. Szanowny czytelniku ! Jeśli czytasz te słowa to przyjmij mój pokłon pełen szacunku , iż udało ci się dotrwać do końca tej opowieści. Nie jest łatwo przebrnąć przez ponad 800 tysięcy lat historii , by odnaleść na jej kartach jednego człowieka. Ale nam – tobie i mnie - się udało. Odnaleźliśmy ,wędrując razem przez bezdroża prehistorii aż po średniowiecze , absolutnie pierwszego Polaka na ziemiach brytyjskich...nie pierwszego lepszego wojaka wprawnego wyłącznie we władaniu mieczem ale – na owe czasy -męża stanu nieomal, mądrego i sprawiedliwego władcę , kogoś, kto połozył jeden z kamieni wegielnych pod fundament nowoczesnej brytyjskiej państwowości. Aż trudno uwierzyć, że był nim wnuk Mieszka I-go – Knut zwany Wielkim, Canute the Great.....

woj1a

 

 

 

 

Wojciech  Różański

 

inne artykuły autora