najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

papkaWyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego nie tylko nikomu niczego nie wyjaśniły ale wręcz umocniły

przekonanie, że tak właśnie ma być w Polsce, jak owe wyniki pokazują.


Ugrupowania, które poniosły klęskę w tych wyborach nie tylko nie wyciagnęły - jak na razie - lekcji z wykazu ocen na „świadectwie wyborczym”. Idą dokładnie drogą, która słuszność owych ocen potwierdza. Zakładając oczywiście, że wyniki wyborów są faktycznie rzeczywistą wolą wyborców a nie tylko sztucznym i wypracowanym propagandowo potwierdzeniem, że sondaże jednak „mają rację” i odzwierciedlają faktyczne społeczne nastroje.

Fakt, że sondaże przedwyborcze nie są obiektywnym narzędziem ujawnienia nastrojów społecznych nie pozostawia wątpliwości – mimo jednak zgodności wyniku z owym sondażem. To ma się tak właśnie, wbrew pozorom, zamykać ....potwierdzając pomocną rolę sondaży  oraz ich rzekomo obiektywną rolę – gdyby było inaczej to dopiero byłaby afera i skandal.


To jest fakt bezsporny – przygotowano i podano nam narzędzie ocen, w które mamy wierzyć i używać do kształtowania własnych ( podobno własnych) opinii i preferencji. Gdyby późniejsze wyniki nie zamykały się zgodnie z tym, co głoszą wcześniej sondaże oznaczałoby to, że ludzie, którzy mają i chcą mieć wpływ na wyniki wyborów nie do końca działają profesjonalnie. A tak przecież nie jest. To są, jednak, profesjonaliści. Cokolwiek nie mówić o parszywym celu, intencji i zamiarze to jednak należałoby tego profesjonalizmu pozazdrościć i wziąć tzw. przykład.

Tylko problem w jednym – po tamtej stronie (cokolwiek to znaczy) stoją jednak fachowcy oraz potężna organizacja i potężne pieniądze. A po tzw. naszej, społecznej, stoimy tylko my tzn. pojedynczy ludzie, ktorzy na tzw. codzień nie zajmują się politycznymi, socjologicznymi  czy socjotechnicznymi analizami tudzież określaniem metod i sposóbów czy odkrywaniem fałszu i śledzeniem oszustwa, bo zwyczajnie nie mają ani wiedzy w tej kwestii ani tym bardziej czasu a, przy okazji, dla większości z nas łatwiej i wygodniej oprzeć się na czymś, co przygotował ktoś inny bez zastanawiania się, czy jest to prawdziwe, wiarygodne czy też nie jest.

Nie dziwi nikogo swoją „nagłością” znkomity wynik biedroniowej Wiosny, nikt się nie zastanawia nad całą strukturą finansowania owej wiosennej kampanii. Bo i po co?... Nawet, gdyby ze środowiska przegranego w tym wyścigu wyszedł pomysł faktycznego sprawdzenia zaplecza czy też mechanizmu stojącego za "wiosennym" sukcesem wyborczym to i tak zostałoby to uznane za kwiczenie urażonych ambicji i nikt nie dałby wiary w słuszność procedury sprawdzającej.


Tym bardziej nie dziwi nikogo wynik Koalicji tzw. Europejskiej.

Przyzwyczajono nas wszakże już i do tego, że niezależnie od szeregu faktów – ot, choćby ujawnionych przez Wojciecha Sumlińskiego i Tomasza Budzyńskiego w ich licznych publikacjach – to i tak uznamy, jako opinia publiczna,  te fakty za nieistotne i niemające wpływu na rzeczywistość czy nasze decyzje. Znacznie łatwiej te fakty pominąć - wszak wprowadzają zamieszanie w świadomości i wprowadzają trudną do zaakcetowania konieczność jej przebudowy.

Zwycięstwo PiSu też jest dla nas naturalne – choć ten przypisywany pisowskiej formacji tzw. patriotryzm dawno już został rozjechany i rozmieniony na drobne. Nawet biorąc pod uwagę wyłącznie kwestie ustwy o IPN czy też wątpliwe patriotycznie wystapienia i decyzje Prezydenta – nie mówiąc już o Pierwszej Damie, która w sposób jawny i publiczny oddaje hołd  ukraińskim formacjom lata temu mordującym polskich ...właśnie patriotów.

Argumentów przemawiających za tym, że żadna z wygranych w ostatnich wyborach formacji nie prezentuje jednak ani grama patriotyzmu wobec polskiej Ojczyzny nie brakuje.

Czyż jest sens – wobec faktu, że owe argumenty i fakty nie przyniosły, jak widać,  naturalnego efektu eliminacji wrogich bądź niesprzyjających Polsce politycznych opcji – wyliczać tutaj krok po kroku, fakt po fakcie, przypadek po przypadku i historia po historii wszystkie „za i przeciw”?...Chyba nie ma. W Internecie i w licznych pozainternetowych – i jeszcze dostepnych -  publikacjach  nie brakuje dowodów na poparcie tej tezy. Skoro nie mamy ochoty się z tymi publikacjami zapoznać dobrowolnie – a są na wyciagnięcie ręki - to ten tekst też nie mas szans, by nas, czytelników,  do tego zmusić czy zachęcić.

Tak czy inaczej, jest sprawą niezwykle zastanawiającą fakt, że w wyścigu do synekur europejskich - w rzeczy samej do decydowania o polskich sprawach na unijnym forum - wygraną przekazaliśmy,  ot, tak po prostu bezrefleksyjnie, w ręce osób, które z polskim patriotyzmem wiele wspólnego nie mają – choć ogłaszają się wszem i wobec patriotami ponad nawet miarę. A my zapominamy, że o patriotyźmie nie mówi się z ambony czy trybuny.

Patriotyzm sprawdza się jedynie w działaniu. Tylko po czynach można ocenić czy ktoś jest patriotą czy jednak tylko udaje bądź wcale nim, oszukując i manipulując,  nie jest. W tym obszarze nie działa nominacja „na patriotę”  -  udzielona czasem samu sobie i ogłaszana z trubuny partyjnej. 
 

Kontynuując ten, wcześniej określony jako niezwykle zastanawiący, fascynujący w rzeczy samej, fakt można włączyć w obszar refleksji również i to, że żadna z opcji startujacych w wyborach, która odnosiła swoje plany czy program do polskich klimatów, wręcz broniła polskich spraw i interesu narodowego, stawiając je na pierwszym miejscu.... nie przekroczyła nawet progu wyborczego.

Czyli polska opcja – w prosty sposób stawiając sprawę – nie dostała mandatu polskiego społeczeństwa do reprezentowania polskich spraw na forum unijnym.

Czyż nie jest to ewenement na jakąkolwiek skalę?... nie zastanawia?... nie dziwi?

Czy gderanie starszego już pana o roli kobiet w społeczeństwie czy jakieś jego odniesienia do Hitlera są dla nas ważniejsze niż polska racja stanu na miedzynarodowym forum ?


Fakt, że niejaki Korwin-Mikke powinien już zamilknąć na publicznym forum – by nie psuć polskiej szansy -  jest bezsporny.

Tam, gdzie pojawia się Janusz Korwin-Mikke zawsze krok z tyłu – a czasem z przodu – pojawia się również jego słynny „protokół 1%”.  Czyli takie czynienie spraw, by sobie pogadać, pogrzmieć ale nie wygrać lub wręcz nawet zadeptać niepotrzebnym gadaniem całą inicjatywę.

Dziwne, że pozostali liderzy tzw. Konfederacji nie wzięli tego pod uwagę przyłączając się gremialnie i ochoczo do owego „protokołu 1%  także bez żadnej refleksji.
Niemniej jednak Konfederacja to nie tylko Korwin-Mikke. A jednak nie dotarło to do wyborcy. Jaki z tego wniosek na przyszłość ?...To zależy dla kogo rzecz jasna. Jak dla mnie – unikać Korwina i omijać szerokim łukiem wszelkie ryzyka „protokołu 1%”. Ten protokół pojawi się zawsze i wszędzie tam, gdzie pojawi się Korwin-Mikke. Czy ktoś to weźmie pod uwagę na jesieni?... Trudno przewidzieć. Choć w zasadzie przychodzi taka myśl do głowy, że jednak ...nie weźmie.

To właśnie jest następny, brakujący element refleksji powyborczej, europejskiej   i jednocześnie przedwyborczej, jesiennej krajowej.

Przykład Konfederacji pokazał, że w polskiej rzeczywistości nie działa tzw. łączenie elektoratów, by pokonać próg wyborczy. Konfederacja – czyli, generalnie rzecz traktując, „opcja polska” - dostała mocno po uszach. Krzyk o "sfałszowanych wyborach" nie rozwiąże sprawy - choć, być może sporo racji w nim i jest. 

Czy to dzięki majstrowaniu w ordynacji wyborczej do PE dokonanym niedawno przez PiS czy też dzieki owej fantastycznej roli opiniotwórczych sondaży...czy też dzięki powiedzeniu i zasadzie, że „nieważne, kto jak głosuje, ważne kto liczy głosy”, co i tak dopisuje się do sondażowych  metod zarządzania wyborami – nie wiadomo.

Jakie będą płynęły z tego wnioski na czas jesienny ?...też nie wiadomo.

Wiadomo tylko, że na ów czas jesienny w przygotowaniu znajdują się dodatkowe, nowe i niosące nadzieję, opcje.

prawdaJedna z nich jest Prawda - partia rolników gotowana przez Michałaprawda1 Kołodziejczaka i Marcina Bustowskiego, partia w założeniu prawdziwie rolnicza - choć nie tylko - mająca być zaprzeczeniem dotychczasowego fałszu PSL i uwzględniać postulaty oraz interesy tak producenta rolnego jak i konsumenta.

 

Drugim wyjściem jest inicjatywa 1Polska czyli wyborcza lista społeczna oparta na 

imageszwykłych ludziach, którzy mają jakiś pomysł na Polskę i przestali już wierzyć – słusznie zresztą -  że jakakolwiek partia polityczna jest w stanie, bo nie ma tego w swoich faktycznych intencjach, zadbać o polskie społeczne racje i interesy. Propozycja i metoda 1Polska, jak dotychczas, bywa skutecznie izolowana od opinii publicznej, gdyż eliminuje w całości - w 100 procentach - wpływ partyjnych liderów na kształt listy wyborczej oraz na to, co będzie się działo po wyborach - na zachowanie wybranego posła. W ostatnim czasie odbyło się już kilka seminariów 1Polska - w Warszawie i Krakowie - wyjaśniających mechanizm i skuteczność listy społecznej lecz istnieje obawa, czy do jesieni starczy czasu na przedstawienie pomysłu szerszemu gronu wyborców.


Gdyby partyjny system zarządzania Państwem i społeczeństwem - ten, na którym „jedziemy” od 89-go roku - miał jakiekolwiek szanse spełnić społeczne oczekiwania i potrzeby, zepewnić Polsce i nam, obywatelom,  dobrobyt  to już byśmy byli bogatym społeczeństwem i żadne inne , tym bardziej obce, interesy nie miałyby w Polsce pierwszeństwa przed polskimi. Destrukcyjny wpływ partyjnego zarządzania Państwem i społeczeństwem jest już udowodniony i potwierdzony ponad wszelkie miary i watpliwości. 


rotymarszuJest jeszcze jedna nadzieja i nowe nazwisko. Pozornie nowe, gdyż stoi za nim cała potężna i znana już społeczeństwu organizacja oparta na corocznych Marszach Niepodległości – Robert Bąkiewicz i jego Roty Marszu Niepodległości. Ktoś, kto potrafi użyć właściwych słów, by nazwać bez zbędnych emocji właściwe zjawiska i ktoś, kto potrafi zmobilizować do określonych działań tysiące ludzi... 


Czy wystarczy czasu na przebudowę struktury zarządzania Państwem i społeczeństwem?...a w zasadzie - czy wystarczy czasu bądź odwagi i chęci na przebudowę sposobu naszego myślenia o codzienności i przyszłości?

 

Czy rolnicy uwierzą – zdążą uwierzyć - w swoją szansę ?..a i naszą,wspólną, przy okazji...


Czy zwykli ludzie zechcą – zdążą zechcieć - wziąć sprawy w swoje ręce posiłkując się metodą 1Polska?

Czy Roty Marszu Niepodległości dotrą do naszej świadomości na czas?

Mnóstwo pytań...nikt nie zna odpowiedzi.  Znów czas niepewności i nadziei. Ona zwykle umiera ostatnia. zerknij

 

woj1a

 

 

Wojciech Różański

 

 

inne artykuły autora