najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Gwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

prawo1Dowody zdobyte w sposób bezprawny nie będą mogły być uwzględniane przy ocenie czynu. Mało tego,

ten czyn nawet nie będzie oceniany przez sąd. Żeby było już naprawdę słodko to sam fakt zdobycia  dowodów w sposób pozaprawny będzie właśnie przestępstwem, choćby te dowody ujawniały najpoważniejsze czyny karalne. Hulaj dusza! - piekła nie ma.

Pozazdrościliśmy  Stanom Zjednoczonym i lada moment - już 1-go lipca -  takowe  przepisy staną się i u nas podstawą jurysdykcji.

W zasadzie to od pewnego już czasu obowiązują nad Wisłą dokładnie właśnie takie zasady – ściga się  sprawców  wszelakich nagrań kompromitujących klasę polityczną a nie ujawniane w tych nagraniach  czyny i osoby. Jednak była to tylko zasada i zwyczaj , tak nowa „świecka tradycja” a nie przepis prawny i nie da się ukryć, że  psuła krew wielu osobom. Trzeba było jednak trochę się namęczyć, by wpleść w przekaz  obronny słowa – bezprawne nagrywanie.

Okazuje sie, że pod dywanem nie mieści się już ta cała ogromna sterta  wmiecionych tam  afer i wszelakich politycznych śmieci, zalatywało nieprzyjemnym zapachem  i trzeba było nadać temu, co zaczyna wystawać,  jakieś formy legalnego śmietnika. Teraz będzie śmierdziało legalnie i zgodnie z prawem. Co za ulga dla elit!! 

Nie tylko elit - wszystkim to ułatwi życie. Nawet rzecznik Policji nie będzie już się musiał kajać na antenie usprawiedliwiając wjazd radiowozu pod prąd w jednokierunkową, gdy patrol zechce zjeść hot-doga – po prostu się zgarnie tego, co zrobił „nielegalne” zdjęcie i on się będzie  kajał. Bez szans na łagodny wyrok ale za to w całym majestacie sędziowskiego prestiżu – i niech ktoś powie wtedy, że nie egzekwuje się w Polsce prawa  a Policja bywa nieskuteczna !!.... 

Najbardziej bulwersujące jest to, że polska wersja zmiany przepisów prawa nie następuje na skutek wątpliwości natury etycznej odnoszącej się do  przestępstw pospolitych – zwykła kradzież, włamanie, wymuszenie, zdrada małżeńska  – których sprawcami są  zwykli rzezimieszkowie lub nawet obywatele i nie dotyczy  obiekcji wobec „wkręcania” niewinnych ludzi przez złośliwych sąsiadów tylko jest aktem samoobrony klasy politycznej – która  jeszcze przez kilka miesięcy będzie posiadała  swobodę decyzyjną w zakresie  zarządzania  sprawami na najwyższym szczeblu - przed demaskowaniem jej przestępczego charakteru działania.  

Wykorzysta tę swobodę – na to się zanosi – do granic możliwości, by samą siebie chronić w przyszłości. Jak widać, polski parlament  potrafi być niezwykle sprawny, szybki i skuteczny. Trudno mu zarzucić brak wiedzy, głupotę czy też brak profesjonalizmu bądź funkcjonowanie w oderwaniu od rzeczywistości. Posłowie - okazuje się - doskonale wiedzą , co mają czynić, jak i kiedy. 

Stopień  arogancji i bezczelności  władzy wszelakiej w Polsce przekroczył stan krytyczny już chyba podwójnie albo i potrójnie a alarmowy - nawet i pięciokrotnie. Od manipulacji sondażowych emocjami wyborczymi poprzez wygłaszanie bzdur z trybuny sejmowej i zza stołów konferencji prasowych  (w rodzaju: podwyższenie kwoty od podatku to strata dla społeczeństwa i podobnych ) kończąc na jawnym dążeniu do zmiany prawa na korzyść przestępców winnych rozkładowi państwa, ubożeniu społeczeństwa i zaniedbań obowiązków Służby Państwowej – gdziekolwiek rzucić okiem trudno doszukać się realizacji jakichkolwiek obietnic wyborczych, jakichkolwiek prospołecznych intencji a tym bardziej działań. Po prostu - jazda po bandzie bez trzymanki.

Jak widać, klasa polityczna – gdy dostanie milczącą zgodę  narodu – jest w stanie nawet zawiesić obowiązywanie wszelkich praw fizyki. W tym prawo najważniejsze - dotyczące reakcji na akcję. Narodowi łatwiej się dyskutuje na podrzucone mimochodem tematy in-vitro, aborcji, wydumanej wojny z Putinem czy też cudu przemienienia Ducha Świetego w Wiatr podczas nabożeństwa z udziałem prezydenta-elekta niż omawia kwestie dotyczące reakcji bezpośredniej na matactwa i draństwa rządowo-parlamentarne.

Reakcja na wspomniane draństwa podświadomie kojarzy się z wyjściem na ulice...z totalną rewolucją na wzór powstania ...z naszym osobistym zaangażowaniem – taki stopień nasycenia powietrza tym draństwem, jaki obserwujemy w Polsce w ciągu ostatnich lat jest naprawdę rzadkością w obecnej  cywilizacji tzw. Zachodu i usunięcie tego dodatku do powietrza metodami pokojowymi wydaje się wprost niemożliwe.

Naród więc chętniej  podyskutuje, szczególnie na tematy, ktore nie wymagają poświęceń,  niż zaangażuje się w działania bezpośrednie. Ostatecznie , na pierwszy rzut oka, nic złego sie nie dzieje. Żadne czołgi nie łamią granicznych szlabanów o 5-tej rano i nie słychać świstu spadających bomb i pocisków. Domy nie sypią sie w gruzy i nikt nie zagania ludzi do bydlęcych wagonów.

Unikamy więc jak ognia kotwiczenia we własnym umyśle definicji „stanów faktycznych” polskiej codzienności a tym bardziej odległe są nam analizy i wnioski  prowadzące do znalezienia metody, jak z tymi stanami walczyć. Zakładamy różowe okulary i zmuszamy innych , by zrobili to samo bo przecież nic poważnego się nie dzieje. Jutro znów  dzieci pójdą do szkoły a my do pracy – jesli ktoś jeszcze ją ma.

Gdyby ktoś przyszedł podpalić dom, gdyby rzucił przed siebie grom..gdyby runął żelaznym wojskiem....i pod drzwiami , nocą,   kolbami w drzwi załomotał  – aaa...to już całkiem inna sprawa. Wtedy nie byłoby już wyjścia.

Ale póki nie słychać chrzęstu gąsięnnic czołgów za oknem- bo tak zakorzeniło się naszej świadomości zagrożenie – to czym się martwić???

Że ktoś  „skręcił” następny milion czy miliard??... sprzedał kawał parku narodowego ?? ....podwyższył podatek ?... obniżył emeryturę jednym a przyznał renty dożywotnie innym ??... że jakiś sabotaż w terminalu w Świnoujściu ??.... ”przekręcone” wybory ??.... przyśpieszone i nerwowe zmiany prawa przez „wybrańców narodu”, by mogli ochronić swoje status quo ?...Ale to się dzieje „gdzieś tam”..nie w moim domu...nie w moim pokoju. Przecież nie muszę zasłaniać kocem okna na noc. 

Nauczono nas braku szacunku do zrywów narodowych. Te prawdziwe, bedące naturalnym odruchem  obrony społeczeństwa wrzucono w błoto. Są już nieważne. Nie stanowią fundamentu postaw patriotycznych. Minęły.

Ci, co mieli dostać ordery – dostali ...ci, co zginęli – zgineli i czasem złoży się, bez kszty prawdziwej refleksji, kwiaty na ich grobach.    Dziś żołnierzy wykletych bezkarnie można znów nazywać mordercami i sąd wolnej Rzeczpospolitej odmawia ścigania takich  przypadkow.

Liczy się wyłącznie ostatni zryw, podobno narodowy , ten zakończony "zwycięstwem" przy Okragłym Stole i w Magdalence.

Przyzwyczaja nas się codziennie, skutecznie niestety, wykorzystując naturalną niechęć do ulicznych bijatyk do myśli, że żaden inny już nigdy nie będzie Polsce potrzebny – wszak od 26 lat żyjemy we własnym, wolnym tak wyczekiwanym,  domu.

O "takie Polskie walczylyźmy" to "takie" mamy. I czego tu się czepiać? .... o jaką następną mamy walczyć?..Lepiej siedzieć w domu, odwracać głowę i cieszyć się życiem.

 

 

woj1a

 

 

 

Wojciech Różański

 

 

inne artykuły autora