najnowsze

Krzysztof Karoń

covid dla opornych

Witold Gadowski

Wojciech Sumliński

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 
roindup1
Piękny, słoneczny, poranek. Wielka Brytania, wzgórza Yorkshire..
Jechałem polną nieomal drogą wiodącą przez łakę.
W Wielkiej Brytanii tak się zdarza, że lokalne drogi ciagną się przez prywatny teren - pole, pastwisko - bramka na wjeździe, bramka na wyjeżdzie.
Dobry obyczaj nakazuje zatrzymać się, otworzyć, przejechać, znów sie zatrzymać, zamknąć za sobą..Chyba, że jest otwarta - a tak często sie zdarza. Przez tę łąkę jechałem już któryś z kolei raz. Zawsze pasło się na niej stado owiec. Dziś nie było ani jednej.

Z jednej strony mojej drogi na drugą przejeżdżał ciagnik z jakimś ustrojstwem do rozpylania czegoś, doczepionym z tyłu. W kabinie siedział kierowca ubrany w biały kombinezon i maskę na twarzy. 
Tak przyciagneły moja uwagę -  owa maska i kombinezon -  że pominąłem wzrokiem mgłę ciagnacą się za ciągnikiem i wciąż gapiąc się na dziwaka ubranego w coś, co przypominało mi tzw. OP-1 ( wspomnienia z wojska) w tę mgłę wjechałem.
Lato, otwarte okna i szyberdach. Po drugim zaczerpnięciu powietrza - normalna czynność oddechowa -  poczułem, jak mi ten odedech gaśnie. Zanim zdążyłem zamknąć oba okna i szyber już byłem poza oparami białawej mgły i musiałem otwierać na nowo, by przewietrzyć wnętrze. 
Nie jestem w stanie opisać tego, co potem się działo...
Nie dojechalem tam, gdzie planowałem - a planowałem wędrówkę z plecakiem i aparatem.
Zaparkowalem 500 metrów  dalej na poboczu - dalej nie byłem w stanie jechać.. Krótki oddech, kaszel wydawał się nieprzerwanym, dusiłem się... Dochodziłem do siebie ponad godzinę.
Wróciłem do domu a zawroty głowy minęły po 2 tygodniach. Nie do końca do mnie docierało na początku -  co to, do licha!,  było?. Dopiero potem zdałem sobie sprawę, że zaczerpnąłem kilka razy "pełną piersią"  czystego roundupu...
(wr)
.......................................................................
.......................................................................

 

 

 

W obliczu kryzysu Monsanto przyjęło wielopłaszczyznową strategię mającą uciszyć niewygodnych dziennikarzy i aktywistów – wynika z wewnętrznego dokumentu firmy. Informacja o książce Carey Gillam wiążącej ich produkty z występowaniem nowotworów miała zniknąć z wyników wyszukiwania Googla.

W 2018 roku zapadł przełomowy i nieostatni wyrok w sprawie przeciwko Monsanto (obecnie własność niemieckiej korporacji farmaceutycznej Bayer). Biochemiczny gigant miał wypłacić 289 mln dolarów choremu na nowotwór 46-letniemu Dewayne’owi Johnsonowi. Sąd w San Francisco orzekł, że chorobę spowodował roundup – znany środek chwastobójczy Monsanto, zawierający glifosat.

Carey Gillam, dziennikarka Reutersa, kilka lat wcześniej informowała o możliwych zagrożeniach związanych ze stosowaniem produktów Monsanto.

Z ustaleń “The Guardian” wynika, że w odpowiedzi na działania Gillam (i innych dziennikarzy), Monsanto stworzyło strategię “ratunkową”, której głównym celem była dyskredytacja osób próbujących nagłośnić ten temat. Powołana została specjalna grupa składająca się pracowników firmy, którzy pracując po godzinach, mieli za zadanie podważyć pracę dziennikarzy śledczych i aktywistów krytykujących Monsanto.

Gdy Gillam w 2017 roku przygotowała się do publikacji swojej książki „Whitewash: The Story of a Weed Killer, Cancer and the Corruption of Science”, Monsanto opracowało wewnętrzny dokument. Miały być w nim opisane 23 kroki, które powinny zostać podjęte w celu podważenia kluczowych odkryć Gillam i jednoczesnego promowania treści, które przedstawiają produkty Monsanto jako bezpieczne. Dokument opisywał między innymi, jak Monsanto planowało uruchomić platformę internetową z własnymi informacjami, a następnie płacić za to, że by pojawiała się ona jako pierwsza w wynikach wyszukiwania, kiedy ktoś będzie wpisywał nazwisko dziennikarki.

Monsanto zadbało też o odpowiednie recenzje książki – To moja pierwsza książka. Właśnie została wydana i miała świetne recenzje od profesjonalnych recenzentów, ale na Amazonie mówili o mnie okropne rzeczy… To było bardzo przykre i choć wiedziałam, że są fałszywe i zostały stworzone przez osoby “z branży”, nie byłam pewna, czy inni też to wiedzą – powiedziała Gilliam. “The Guardian” za najbardziej niepokojący uznał fakt, że firma z powodzeniem i legalnie płaciła Googlowi za promowanie takich wyników wyszukiwania, które kwestionowały ustalenia Gillam.

To pokazuje, że przepływem informacji w internecie można manipulować łatwo i w granicach prawa.

– Zawsze wiedziałem, że moja praca nie podoba się Monsanto, i że firma stosuje strategię nacisku na redaktorów, mającą mnie uciszyć – powiedziała Gillam. – Ale nigdy nie wyobrażałam sobie, że korporacja warta wiele miliardów dolarów, poświęci na to tyle pieniędzy, energii i roboczogodzin swoich pracowników. To zadziwiające. Na celowniku Monsanto znaleźli się również inni dziennikarze, reporterzy i aktywiści, w tym muzyk Neil Young.

 

 

Źródło: theguardian.com
Tekst: AvdB